Sąd odwoławczy utrzymał w mocy wyrok w sprawie Lucjana K. Mężczyzna próbował zabić swoją żonę siekierą. Kobieta przeżyła, bo udawała martwą.
Pierwszy wyrok w tej sprawie zapadł w kwietniu w Sądzie Okręgowym w Lublinie. Lucjan K. został wówczas skazany na 15 lat więzienia. Sąd Apelacyjny w Lublinie uznał, że to adekwatna kara i utrzymał wyrok w mocy.
Lucjan K. to recydywista. Mieszkał z żoną Ireną niedaleko Stoczka Łukowskiego. Z akt sprawy wynik, że 61-latek regularnie znęcał się nad małżonką. Dwa lata temu wyszedł z więzienia i wrócił do rodzinnego domu. Żył z pieniędzy żony. Wydawał je głównie na alkohol, po którym wszczynał awantury.
Już dwa miesiące po powrocie do domu Lucjan K. groził swojej żonie śmiercią. Kobieta wypominała mu, że nie pracuje. Kilka dni później doszło do następnej awantury. Wtedy o mało nie doszło do tragedii. Irena znalazła wtedy w piwnicy ukrytą siekierę. Lucjan przekonywał ją, że wybierał się po choinkę do lasu. Kobieta na chwilę się odwróciła. Nagle dostrzegła, że mąż stoi tuż za nią, a w uniesionej dłoni trzyma siekierę. Irena zdążyła powstrzymać pierwszy cios. Szarpała się z mężem. Lucjan bił ją pięścią po twarzy. Kobieta próbowała uciec, ale mąż zastąpił jej drogę. Okładał kobietę tak długo, aż puściła siekierę i upadła na ziemię.
Śledczy dowiedli, że 61-latek złapał wtedy siekierę i bił nią żonę. Uderzał w głowę, szyję, ramiona i plecy. W pewnej chwili Irena przestała się ruszać. Lucjan odczekał chwilę. Zauważył drobny ruch. Wtedy uderzył żonę jeszcze kilka razy obuchem siekiery. Irena przestała się ruszać, udawała martwą. Według śledczych, to najprawdopodobniej uratowało jej życie. 61-latek przestał bić, zabrał żonie torebkę z pieniędzmi i poszedł pić z kolegą.
Kobieta zdołała wydostać się z piwnicy i wezwać pomoc. Mąż nigdy nie przyznał się do usiłowania zabójstwa. Próbował przekonywać śledczych, że Irena uderzyła się głową o kaloryfer.