Siedem lat więzienia – taką karę wymierzono mężczyźnie, który terroryzował mieszkańców swojej wsi. Na jednego z nich Sławomir S. rzucił się z siekierą. Gdyby nie interwencja świadków, mógłby swoją ofiarę zabić
Wyrok w tej sprawie zapadł wczoraj w Sądzie Okręgowym w Lublinie. 30-latek odpowiadał przede wszystkim za usiłowanie zabójstwa. Bił bowiem swoją ofiarę obuchem siekiery w głowę. Poszkodowany mężczyzna odniósł jednak tylko lekkie rany, a napastnik przegoniony przez świadków szybko przestał zadawać ciosy. Dlatego Sławomir S. został skazany na uszkodzenie ciała. Dostał za to 4 lata więzienia.
Śledczy postawili mu również kilka innych zarzutów. Stąd łączna kara 7 lat pozbawienia wolności. Sąd nakazał również mężczyźnie zapłatę 5 tys. zł oraz zakazał mu prowadzenia pojazdów przez pięć lat.
Według śledczych, Sławomir S. od dawna siał postrach w rodzinnych Górach Kluczkowickich. Miał opinię nieobliczalnego alkoholika. Mieszkańcy bali się Sławomira S. i najczęściej schodzili mu z drogi. 30-latek często po pijanemu szukał zaczepki.
Zakończony wczoraj proces dotyczył awantury z kwietnia zeszłego roku. Sławomir S. zaatakował wówczas Mariana Z. Mężczyzna stał z kolegami przed miejscowym sklepem spożywczym. 30-latek podjechał do niego rowerem, uderzył w głowę i zacisnął mu ręce na szyi.
Z akt sprawy wynika, że jeden ze świadków odciągnął napastnika. Sławomir S. odjechał, a Marian Z. postanowił uciec do domu. Pod drodze jednak trafił na 30-latka. Sławomir S. dogonił go traktorem, zeskoczył z maszyny z siekierą w dłoni i kilka razy próbował uderzyć Mariana N. Wreszcie trafił go w głowę.
Świadkom zdarzenia udało się odgonić napastnika. Wezwali policjantów. Mundurowi zatrzymali Sławomira S., kiedy był już u siebie w domu. Był pijany i miał ze sobą siekierę, którą zadawał ciosy.
Kwietniowa napaść nie była pierwszą. Sławomir S. już raz pobił Mariana Z. Mężczyzna miał bowiem zeznawać w sprawie karnej przeciwko 30-latkowi. Z ustaleń śledczych wynika, że 30-latek atakował również innych świadków.
W lutym zeszłego roku napadł na mężczyzn stojących przed sklepem. Dwóch okładał pięściami. Trzeciego chwycił za brodę, przewrócił i kopał po całym ciele. Miesiąc później próbował zastraszyć mieszkankę wsi. Inny mieszkańcom groził śmiercią. Wczorajszy wyrok nie jest prawomocny.