Z naszych wyliczeń wynika, że to siódma edycja interwencji artystycznej nieformalnej grupy Otulanie włóczką. Tym razem autorki mikołajowych czapeczek w rozmiarze XXS pobiły rekord: na lubelskich ulicach wyeksponowały 464 sztuki.
Chyba już można mówić o tradycji, na ulicznych słupkach, koszach, stojakach rowerowych a nawet obejmach rynien w centrum Lublina, pojawiły się mikołajowe czapeczki. Robiły je dwie członkinie nieformalnej grupy Otulanie włóczką (dawniej Bombardowanie włóczką) zrzeszającej mistrzynie dziergania i cierpliwości.
Jak wylicza Ewa Molik, która koordynuje działania grupy, w tym roku na lubelskich ulicach zainstalowano 424 czapeczki zrobione przez panią Joannę i 40 przez panią Elę. Były rozwieszane w poniedziałek wieczorem, by na 6 grudnia instalacja była gotowa. We wtorkowy poranek jeszcze tylko gdzieniegdzie można było je odnaleźć, bo to szybko znikające włóczkowe ozdoby. Szukać ich trzeba na trasie od placu Łokietka po Ogród Saski.
Członkinie grupy działają non profit, za swoją wielogodzinną prace nie pobierają wynagrodzenia, to forma spędzania czasu. Inne ich prace można ogladać w mikołajkowym trolejbusie, który do 6 stycznia jeżdzi po mieście.