Prawie milion złotych rozda samorząd Lublina na dzielnicowe imprezy kulturalne. Dotacje zostaną podzielone w konkursie ogłoszonym przez Urząd Miasta. Pula pieniędzy na wydarzenia w dzielnicach będzie zbliżona do tegorocznej, znacznie mniejsze mają być za to fundusze na organizację imprez ogólnomiejskich
Jak mocno przykręcony ma być kurek z miejskimi pieniędzmi na kulturę? W tym roku na dotacje do imprez o zasięgu ogólnomiejskim samorząd wydaje 3,6 mln zł, a w przyszłym roku zamierza wydać już tylko 2 mln zł. Ratusz tłumaczy, że musi ciąć wydatki, bo topnieją dochody miasta, m.in. z powodu zmian w systemie podatkowym. Pada również drugi argument: rok 2019 wymagał większych wydatków na kulturę ze względu na rocznicę zawarcia unii lubelskiej, a w przyszłym roku rocznicy już nie będzie, więc tort może być skromniejszy.
Ostre cięcie nie będzie dotyczyć imprez o zasięgu dzielnicowym. Na dotacje do takich wydarzeń miasto wydaje w tym roku niewiele ponad milion, w przyszłym roku na program „Dzielnice kultury” ma przeznaczyć równo milion. Zdecydowana większość tych pieniędzy (aż 950 tys. zł) ma być podzielona już teraz. Jak zwykle odbędzie się to w konkursie, do którego można zgłaszać pomysły na lokalne wydarzenia.
O wsparcie miasta nie może się starać każdy, bo do składania ofert uprawnione są przede wszystkim organizacje pozarządowe, których działalność statutowa obejmuje także kulturę. Pomysłodawca starający się o pieniądze musi zapewnić finansowy „wkład własny” pokrywający nie mniej niż 2 proc. kosztów wydarzenia.
Urząd Miasta będzie czekać na propozycje do 11 grudnia. W ciągu kolejnego miesiąca specjalna komisja ma ocenić złożone oferty, przy czym będzie się liczyć nie tylko pomysłowość. Punktowana ma być także finansowa zaradność organizatorów: im mniejszą część kosztów będą chcieli sfinansować z miejskiej dotacji, tym więcej punktów dostaną. Premiowana będzie także terminowość i rzetelność rozliczeń z poprzednio otrzymanych dotacji. Ostatnie słowo będzie należeć do prezydenta, którego werdykt poznamy najpóźniej w połowie stycznia.
Żeby coś się działo
Ratusz wprost przyznaje w ogłoszeniu konkursowym, że szczególnie zależy mu na rozruszaniu niektórych dzielnic. Chodzi o Abramowice, Felin, Głusk, Hajdów-Zadębie, Ponikwodę, Sławin, Sławinek, Szerokie, Wrotków, dzielnicę Za Cukrownią i Zemborzyce. Łączy je to, że nie mają domów kultury. Urząd zastrzega przy tym, że imprezy należy planować „z uwzględnieniem specyfiki” danej dzielnicy, bez powielania tego samego pomysłu w różnych częściach miasta.