Zabronione reklamy chodnikowe zostały załadowane na ciężarówkę i wywiezione na polecenie Ratusza. Już nie tylko na Starym Mieście, ale również na innych ulicach w ścisłym centrum Lublina. – To nie jest ostatnia akcja, dotrzemy jeszcze dalej – ostrzegają urzędnicy.
To była już czwarta akcja sprzątania zabronionych reklam, ale zarazem pierwsza, którą przeprowadzono również poza Starym Miastem. Z ulic sprzątane były tzw. koziołki zwane też „potykaczami”, czyli niewielkie stojaki, z których najczęściej korzystają restauratorzy, chociaż nie tylko oni korzystają z tej formy reklamy.
Zanim w miasto wyruszył samochód zgarniający nielegalne reklamy, Ratusz opatrzył „koziołki” stosownym ostrzeżeniem. Ale nie każdy się przestraszył i zdjął swój stojak z chodnika.
– Oczyszczone zostało Krakowskie Przedmieście, plac Wolności, Narutowicza, Hempla, Kołłątaja, Peowiaków, Kościuszki, Chopina, Staszica, Zielona, Lubartowska i Świętoduska – ogłosił na portalu Facebook menadżer śródmieścia, Marek Poznański.
– Czterem podmiotom oddaliśmy ich koziołki, bo ich właściciele obiecali, że już ich więcej nie wystawią. Trzy koziołki jeszcze czekają na odbiór – mówi Karol Kieliszek z Urzędu Miasta. Zapowiada jednak, że jeden z lokali nie odzyska już swojej reklamy, bo już dwukrotnie złamał obietnicę, że nie będzie wystawiać „potykacza”.
Ratusz ostrzega też, że podobne akcje będą powtarzane. – Teraz skupiamy się na obszarze śródmieścia uznanym za pomnik historii – informuje Kieliszek. Kolejny nalot ma być przeprowadzony na deptaku, gdy znikną z niego już wszystkie kawiarniane ogródki.
Właściciele reklam usuwanych z ulic nie są obciążani karą za niezgodne z prawem „zajęcie pasa drogowego”. Dlaczego? Jak już informowaliśmy, Ratusz wyjaśnia, że koszty postępowania mogłyby się okazać większe od egzekwowanej w ten sposób kary finansowej.