Na TAK
Pytanie referendalne jest według mnie bardzo proste – ocenia Wojciech Dzioba, prezes spółki TBV Investment, będącej właścicielem górek czechowskich. Przekonuje, że chodzi tylko o zmianę charakteru możliwej zabudowy. – O to, żeby zamienić zabudowę, która w tej chwili jest dopuszczona na górkach miejscowym planem, w postaci galerii, pawilonów, hal sportowych czy biur na zabudowę mieszkaniową – mówi Dzioba. W zamian obiecuje urządzenie 75-hektarowego parku naturalistycznego.
– Uważamy, że tylko odpowiedź na „tak” spowoduje, że teren, który od 20 lat jest niezagospodarowany, wróci do miasta – przekonuje prezes. Według niego plan uchwalony w 2005 r. nie przystaje już do obecnych potrzeb miasta. – W 2005 r. w Lublinie nie było tyle galerii, obiektów sportowych, nie było tyle biur. Przez 14 lat inni inwestorzy, w innych terenach, bardziej kreatywni, takie obiekty miastu zapewnili. Więc my teraz ośmielamy się prosić mieszkańców, aby dopuścili do tego, aby Rada Miasta przychyliła się do naszej prośby i zmieniła plan, który od 14 lat nie przystaje do oczekiwań miasta.
Dzioba przypomina historię pobliskich terenów przy Koncertowej. – Również obowiązywał podobny plan, mówiący o tym, że można tam realizować obiekty w postaci aquaparku. Właścicielem tych terenów było miasto, przez kilka lat próbowało je zagospodarować jako aquapark, bezskutecznie. Potem radni podjęli słuszną decyzję zmieniając plan na zabudowę mieszkaniową. I co się stało? W ciągu kilku lat teren około 6 ha został błyskawicznie zagospodarowany, już nie jest nieużytkiem. Ludzie tam mieszkają, cieszą się z wygodnej lokalizacji, miasto ma podatki, mieszkańcy są zadowoleni, również powstały w niektórych budynkach niezbędne lokale usługowe na parterze i my w tym kierunku chcemy dążyć – mówi prezes. Obiecuje też, że na parterze jednego z bloków znajdzie się miejsce na żłobek lub przedszkole.
Park, którego wizje pokazuje TBV, miałby się składać z trzech części. Ogólnodostępnej strefy rekreacyjnej, części z „czynną ochroną zwierząt i roślin” dostępnej tylko na wskazanych ścieżkach oraz ze strefy komunikacyjnej. Na jednej z ostatnich konferencji prasowych TBV prezentowano dziennikarzom wizualizacje parku, w którym pasą się owce z „gospodarstwa ekologicznego”. – Rdzeniem tej ekofarmy będzie stado ok. 100 owiec – mówił Piotr Szkołut, architekt krajobrazu, pracujący na zlecenie TBV.
Czy zwierzęta mogą być przekazane przez TBV miastu jako element parku? – Te owce i ekofarmę pokazujemy jako możliwą opcję, kolejną atrakcję – odpowiadał Dzioba. – Natomiast to, co my będziemy szczegółowo w tym parku robili, jak on dokładnie będzie wyglądał, chciałbym, żeby to dokładnie stanowiła umowa między firmą a miastem.
Na NIE
Przeciwnicy budowy bloków uważają, że samo pytanie referendalne jest niewłaściwie sformułowane. – Jest zrobione pod firmę deweloperską. Pytanie jest skupione na parku, a kto z państwa nie chce parku, nie kocha zieleni? – ocenia Paulina Zarębska-Denysiuk z Lubelskiego Ruchu Miejskiego. – Ale nie ma pytania, czy państwo chcecie nową dzielnicę w tym miejscu.
Co złego byłoby w nowych blokach? – Liczba osób w tej dzielnicy będzie zbliżona do Sławina. Będziemy chcieli skupić podobną liczbę mieszkańców na bardzo wąskim terenie. W tym momencie mamy problemy komunikacyjne, a poza tym uważamy, że to jedyne zielone płuca na północy miasta.
– Mieszkańcy byli przez ostatnie dwa miesiące wielokrotnie traktowani niepoważnie – ocenia Krzysztof Gorczyca, prezes Towarzystwa dla Natury i Człowieka. Kończącą się dzisiaj kampanię nazywa walką Dawida z dwoma Goliatami. Jednym z Goliatów jest według niego właściciel górek. – Zadrukował setki hektarów billboardów, wyłaził ze swoim przesłaniem z każdego zakamarka, jakby to referendum było o parku. A ono nie jest o parku. Jest o budowie nowej, dużej dzielnicy w miejscu, w którym nigdy nie była planowana – mówi ekolog. Drugim Goliatem nazywa samorząd, któremu zarzuca to, że nie dostarczył mieszkańcom rzetelnej wiedzy w sprawie górek.
Prezydent obiecywał, że przed referendum udostępni komplet danych mających zapewnić mieszkańcom wiedzę niezbędną do podjęcia decyzji. Na stronie internetowej Urzędu Miasta powstała nawet specjalna zakładka z materiałami informacyjnymi, jednak aktywiści przeciwni budowie bloków na górkach twierdzą, że prezydent nie zamieścił tu wszystkich istotnych danych.
– Tych najważniejszych tam nie ma – twierdzi Gorczyca. Przeciwnicy budowy bloków domagali się m.in. opublikowania przez urząd obowiązującego studium przestrzennego wyznaczającego tu teren „chroniony przed urbanizacją”, czy powstałą dla urzędu opinię krytyczną wobec budowy bloków. Urząd odmówił i stwierdził, że „takie działanie mogłoby być ocenione jako nieobiektywne”.
Udostępnienie tego, co gmina za publiczne pieniądze wypracowała i zleciła naukowcom byłoby brakiem obiektywizmu? – dziwi się Gorczyca. – Mieszkańcy nie dostali informacji, które im się należały. Dostali w zamian galerię najpaskudniejszych zdjęć, jakie urzędowi udało się znaleźć na górkach czechowskich i parę subiektywynych scenariuszy, zawierających oceny, których tam nie powinno być.
Ekolodzy chcieli sami zorganizować mieszkańcom spacery po górkach, aby mogli obejrzeć je przed głosowaniem. – Deweloper stwierdził, że nie ma mowy, bo tam jest niebezpiecznie – mówi Gorczyca. – Jesteśmy za to skazani na billboardy, na uproszczoną reklamę. Zapraszamy mieszkańców do tego, żeby przez ostatnie dni mimo wszystko odwiedzili górki.
Takie pytanie będzie na kartach do głosowania
„Czy jest Pan/Pani za tym aby Gmina Lublin zmieniła obecnie dopuszczony miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego rodzaj zabudowy z usługowej, komercyjnej i sportowo-rekreacyjnej na zabudowę mieszkalno-usługową na nie więcej niż 30 ha terenu tzw. Górek Czechowskich, w zamian za sfinansowanie przez obecnego właściciela zagospodarowania pozostałych 75 ha tego terenu, jako zieleni publicznej (parku naturalistycznego), przy zachowaniu cennych przyrodniczo walorów i przekazanie go Gminie Lublin?”.