Szef tajnej kancelarii Ratusza Tomasz Nowosad od czterech miesięcy kpi z lubelskiego sądu. Jego sprawa o strzelanie do sąsiada nie może ruszyć już szósty raz. Prezydent Andrzej Pruszkowski nie reaguje. Czy to dlatego, że Nowosad jest jego dobrym kolegą?
W końcu protokolantka wywołuje sprawę. I już wiadomo, że tylko po to, żeby ją odwołać i ustalić następny termin. Już siódmy.
Nowosad nie odebrał wezwania, ale musiał wiedzieć o rozprawie. Na ostatniej, kiedy ustalano poniedziałkowy termin, była jego żona, a poczta zostawiła mu awizo. Wezwanie próbowała też dostarczyć mu policja. Zastała tylko nieletnią córkę Nowosada, która miała przekazać ojcu, żeby się zgłosił na komisariat.
Pomimo to adwokat urzędnika mówi do sądu: - Oskarżony chciałby czynnie uczestniczyć w procesie, wnoszę więc o odroczenie rozprawy.
Sąd dochodzi do wniosku, że bez Nowosada procesu nie może rozpocząć. Zarządza doprowadzenie go przez policję.
Strzelił do sąsiada
- Wyciągnął w moim kierunku rękę, patrzę, a w niej giwera - opowiadał o zajściu z Tomaszem Nowosadem Dariusz Słotwiński. Leżał wtedy jeszcze na szpitalnym łóżku. - Strzelił od razu. Po obcym mógłbym się tego spodziewać, ale po sąsiedzie?
18 października 2002 roku mężczyźni natknęli się na siebie na ulicy. Słotwiński szedł z psem Bąblem, urzędnik pchał taczkę. Pies zaczął szczekać na Nowosada. Ponoć nawet złapał go za nogawkę. Tuż po zajściu urzędnik chętnie opowiadał o scysji z sąsiadem: - Podniosłem kamień i cisnąłem w zwierzaka. A jego właściciel rzucił się na mnie z pięściami.
Nowosad mówił, że wówczas oddał strzał ostrzegawczy, a gdy to nie ostudziło napastnika, znowu strzelił w jego stronę.
Słotwińki w szpitalu spędził kilka dni. - Wytknąłem Nowosadowi, że jest urzędnikiem, a coś wywozi na dzikie wysypisko - opowiadał. - To go bardzo wzburzyło. Wrócił z domu z pistoletem i z zaskoczenia strzelił mi w twarz.
Słotwiński został oskarżony, że podczas tego zajścia groził Nowosadowi. Sąd sprawę umorzył.
Prezydent: Może pracować
Pierwszy raz o Tomaszu Nowosadzie zrobiło się głośno w mediach w grudniu 2001 roku. Podczas demonstracji antykapitalistów przed lubelskim Ratuszem powalił jednego z jej uczestników. - Uderzyłem - przyznał wtedy Dziennikowi Nowosad. - Nawet nie wykorzystałem w pełni swoich możliwości.
Urzędnik Ratusza twierdził, że bił w samoobronie. Sprawa "rozeszła się po kościach”, bo uderzony przez Tomasza Nowosada nie domagał się ścigania urzędnika. Prezydent konsekwencji nie wyciągał, wystarczyło, że Nowosad poszedł na miesięczny urlop.
Po awanturze z sąsiadem Nowosadowi w pracy także nie spadł włos z głowy. Wprawdzie prezydent tuż po zdarzeniu na pewien czas odsunął go od pełnienia obowiązków, to jednak spec
od tajnych informacji wkrótce wrócił na swoje stanowisko.
Współpracownik i kolega
Tomasz Nowosad "wypłynął” politycznie w 1998 roku, kiedy pomagał w kampanii prezydenckiej Andrzejowi Pruszkowskiemu. Wtedy był członkiem Unii Polityki Realnej, jednak szybko rozstał się z tą partią. - Złożył rezygnację, kiedy poszedł do urzędu - mówi krótko szef lubelskej UPR, Wojciech Naja.
Działalność Nowosada w urzędzie polega nie tylko na zajmowaniu się tajnymi dokumentami. To jeden z najbliższych współpracowników prezydenta Andrzeja Pruszkowskiego. W Ratuszu mówi się, że prezydent korzysta z jego usług do "specjalnych zadań”. Przykład: w 2003 roku kielecka firma Echo Investment (jej plany budowy w Lublinie centrum handlowego budzą wielkie kontrowersje) próbowała dotrzeć do prezydenta. Ksiądz z Chełma zaprosił Andrzeja Pruszkowskiego na uroczystość patriotyczną, na której miał się pojawić m.in. współwłaściciel Echa, Michał Sołowow. Pruszkowski nie pojechał - w swoim imieniu wysłał zastępcę prezydenta Janusza Mazurka i właśnie Tomasza Nowosada.
Dla zorientowanych w politycznych gierkach w Lublinie nie jest też tajemnicą, że Nowosad reprezentował prezydenta w rozmowach m.in. z Samoobroną i LPR.
Nowosad to też dobry kolega Andrzeja Pruszkowskiego. Obaj są widywani m.in. na wspólnych obiadach. Wyszli razem z rautu, który w styczniu tego roku zorganizował Ratusz. - Tomasz Nowosad stał przy Andrzeju Pruszkowskim w trudnych chwilach, kiedy wątpliwe było, czy utrzyma władzę. Tego się nie zapomina - mówią urzędnicy Ratusza.
Stosunków koleżeńskich z Pruszkowskim nie wypiera się sam Nowosad. - Byliśmy razem na koncercie Deep Purple - chwalił się kiedyś dziennikarzom.
Tomasz Nowosad zajmuje się ochroną informacji niejawnych nie tylko w Ratuszu. Do takiego samego zadania zatrudniła go lubelska Straż Miejska. - Pracuje u nas na jedną ósmą etatu - mówi rzecznik prasowy lubelskich strażników Robert Gogola.
Nieobecni na zmianę
Prokuratura oskarżyła Nowosada o to, że w odwecie ostrzelał sąsiada z broni gazowej. Akt oskarżenia w tej sprawie wpłynął do sądu ponad rok temu. Pierwszy raz proces miał ruszyć jeszcze jesienią. Nie przyszedł Nowosad, nie dostał na czas wezwania. O rozprawie wiedziała jednak jego żona, która przysłała swoje zwolnienie lekarskie.
Po miesiącu urzędnik przyszedł na drugi termin. Ale tym razem nie było jego obrońcy, mecenasa Mirosława Kuchnickiego. Nowosad nie zgodził się na rozpoczęcie sprawy bez obrońcy. Adwokat nie przyszedł też na dwie kolejne rozprawy. Nieobecności uzasadniał tym, że za późno dostał wezwanie, albo w tym samym czasie miał inne obowiązki adwokackie.
Przed czwartą rozprawą sąd dostał zwolnienie lekarskie urzędnika. Posłał do niego innego lekarza. Nowosada nie było w domu, ale biegły z historii choroby wywnioskował, że oskarżony może uczestniczyć w procesie. Na piątej rozprawie, pod koniec lutego, urzędnik jednak się nie stawił. - Jestem chory i nie będę rozmawiał - powiedział nam przez telefon.
Tomasz Nowosad nie chciał rozmawiać z nami na temat toczącego się przeciw niemu procesu. - To nie jest sprawa służbowa i nie będę na ten temat rozmawiał. Nie mam nic do powiedzenia - stwierdził.