Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Magazyn

3 października 2021 r.
8:07

Klusia ocalona za 700 puszek. Historia pary bezdomnych i ich towarzyszki

Klusia ma dwie klatki. Mniejszą kupioną za 89 złotych i większą; znalezioną. – To prawdziwy apartamentowiec – śmieje się pani Anna. – Są trzy piętra. Może sobie hasać do woli – dodaje pan Marek
Klusia ma dwie klatki. Mniejszą kupioną za 89 złotych i większą; znalezioną. – To prawdziwy apartamentowiec – śmieje się pani Anna. – Są trzy piętra. Może sobie hasać do woli – dodaje pan Marek

Klusię kupili za pieniądze ze sprzedaży znalezionego przy śmietniku laptopa. Od tej pory biało-szara szczurzyca stała się nieodłączną towarzyszką pary bezdomnych, zamieszkujących w okolicach Lublina w opuszczonym budynku. Dług w lecznicy, w której po ataku innego szczura była leczona Klusia, pani Anna i pan Marek spłacili zbierając puszki. Setki puszek.

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować

Jak ją zobaczyłam w butach, jak tak leżała ledwo przytomna, to łzy same płynęły mi po policzkach. Bo ona jest jaka kochana. To takie nasze „dziecko”. Swoich nie mamy, bo i nie ma do tego warunków. Nawet nie ma o czym myśleć – macha ręką pani Anna. – Klusia musi mieć czyściutko. Musi być nakarmiona, pachnąca i zadbana. Widzi pani tę czerwoną wanienkę? W lecie Kluśka w niej sobie pływała. Wodę grzaliśmy jej wcześniej na słońcu i miała basen. Na początku tylko raz pisnęła. A później jej się spodobało. Szczury pięknie nurkują.

Marzenia o zwierzaku

Pani Anna i jej partner pan Marek żyją bez domu. Mieszkają w opuszczonym budynku na obrzeżach Lublina. – Moim marzeniem od początku naszego związku było to, żeby mieć szczura. Wcześniej hodowałam chomiki, miałam też szczury, bo kocham te zwierzęta – opowiada nam pani Anna. – Marek miał jednak wątpliwości. Jak? Gdzie ją trzymać? Przekonywałam go, że jak my dajemy radę to i szczur z nami sobie poradzi. To był czas, kiedy mieliśmy nieco więcej pieniędzy. I w styczniu, zaraz po Sylwestrze, Marek pojechał do miasta. Wrócił z klatką i z Klusią.
Pieniądze na gryzonia pochodziły ze sprzedaży znalezionego przy śmietniku laptopa.

Szczurzyca

– Szczury to mądre i czyste zwierzęta – zaznacza pani Anna. – Klusia uwielbia jeść smażone kopytka. Muszą być chrupiące
– Bo gotowanych nie lubi – dodaje pan Marek. – Nie lubi też surowego mięsa.
– Smakują jej też serki waniliowe. Wędlina niekoniecznie – wylicza właścicielka szczurzycy. – Uwielbia za to słodycze, wafelkami się zajada. Marek, jak jej daje coś słodkiego, to tylko głośno uprzedza Kluśkę: Tylko mnie nie ugryź. 
Jest ulubienicą pary.
– Jest taka nasza kochana, nie wyobrażam sobie bez niej życia, choć czasem bywa okropna.
Proszę spojrzeć na tę połataną klatkę, którą poprzegryzała, bo tak bardzo chce się wydostać i biegać – opowiada pani Anna. – A jak by jej na czas jeść nie dać, albo wody by miała mało, to gryzie wszystko w drobny mak. Jak ubrania leżą koło klatki, to je wciąga i też w strzępy wszystko pogryzie. Tak samo jak gazetę, bo przecież jej nie czyta – śmieje się pani Anna. – Tylko potnie na kawałeczki.

Prezent z zoologika

Właściciele Klusi przekonują, że szczurzyca jest bardzo przyjazna. – Nikogo jeszcze nie ugryzła – mówią jej opiekunowie. – Choć Marek na początku bał się jej pogłaskać – przyznaje pani Anna.
– Ale pierwszy ją dotknąłem – wtrąca partner kobiety. – Pani w sklepie zoologicznym najpierw chciała, żebym kupił samca, ale odmówiłem – opowiada pan Marek.
– Bo uprzedzałam, że chcę samiczkę – dorzuca pani Anna.
– Później pani zaproponowała, żebym wziął białą samiczkę, ale też nie chciałem. Choć miałem białe króliki z czerwonymi oczami. W końcu pokazała Kluskę i właśnie ją kupiłem. Zapytałem tylko wcześniej: Gryzie? Pani odpowiedziała, że nie więc ją zabrałem.

Klusia ma dwie klatki. Mniejszą kupioną za 89 złotych i większą; znalezioną. – To prawdziwy apartamentowiec – śmieje się pani Anna.
– Są trzy piętra. Może sobie hasać do woli – dodaje pan Marek.

Na ratunek

Ponad miesiąc temu Klusia uciekła, ale nie na dwór, biegała po budynku zajmowanym przez parę. – Ze dwa dni tak sobie hasała – opowiada pani Anna. – Niestety: ponieważ żyjemy z dala od zabudowy, wśród pól, na których są nornice. W tym roku pojawiły się też szczury. Jeden z nich dostał się do budynku, w którym mieszkamy.

Prawdopodobnie była to inna szczurzyca. Doszło do walki. – Kluskę znalazłam w miejscu gdzie stoją nasze buty – pani Anna pokazuje miejsce gdzie leżała ranna Klusia. – Nawet nie musiałam jej wołać. Była cała poraniona, we krwi. Miała dziurę w brzuchu i cały bok pogryziony. Jej pyszczek też był we krwi, bo też gryzła zaatakowana, broniła się.

Zabrali Klusię do lekarza weterynarii. – Zapłaciliśmy tylko za wizytę – 35 złotych. Pożyczyliśmy te pieniądze, a później spłaciliśmy dług – mówi pani Anna. – Kluska dostała zastrzyk przeciwko tężcowi, kroplówkę i maści, to wszystko za darmo. W gabinecie, do którego chodzimy pracują naprawdę wspaniali ludzie. Mają cudowne podejście do zwierząt i do ludzi także.

Szczurzyca już wydobrzała. Ma się dobrze. Kobieta pokazując brzuch zwierzaka opisuje: Po ataku nie ma już śladu, Klusia wyzdrowiała. I dodaje: Pilnujemy jej teraz jak oka w głowie. Żeby nie powtórzyła się podobna sytuacja.

Bezdomność

Pani Anna żyje „na ulicy” już od dłuższego czasu. – Nie dogadywałam się z matką. Nie widziałyśmy się ponad 12 lat – przyznaje bez ogródek nasza rozmówczyni. – Wolała ode mnie swojego męża, z którym raz się rozstawała, raz wracała. Wyprowadziłam się więc z Lublina na Śląsk. Mieszkałam tam ze swoim konkubentem przez 9 lat. Niestety: mój partner zmarł. Musiałam wrócić. Z matką wytrzymałam w domu tylko rok. Później poznałam Daniela, który też już nie żyje. Po jego śmierci tułałam się tak i tułałam. Jakiś czas mieszkałem w domu bez prądu i bez ogrzewania i wtedy właśnie, przez koleżankę, poznałam tego oto pana (wskazuje na pana Marka - przyp. aut.). To było 10 lat temu. Lada dzień będziemy mieć rocznicę.

Puszki

– Zbieramy puszki i złom. Z tego żyjemy. W sezonie chodzimy też na zbiory wiśni, malin, choć w tym roku było z tym krucho. Pomagają nam też ludzie – opowiada pani Anna. – Przed Wigilią para starszych osób, którzy sami żyją skromnie, ale kupili nam makrelę. Kiedyś też wyszli do nas z tacą, były na nich wędliny i sery. Powiedzieli, żebyśmy się częstowali – opowiadają pani Anna i pan Marek.

– Ludzie przekazują nam też ubrania. Ksiądz Mieczysław Puzewicz też nam bardzo pomaga i inne osoby z Centrum Wolontariatu. Kiedy nie zadzwonię z prośbą np. o nabicie butli to zawsze pomagają – podkreśla pani Anna.

Para stara się jak może radzić sobie samemu. – Kilka dni temu, z nocnej zbiórki mieliśmy 8,20 kilogramów puszek – przyznaje pani Anna. – Na kilogram wychodzi 56 puszek. To wzięliśmy 44 złote z groszami. Chodziliśmy i szukaliśmy 3 godziny. Po chwili dodaje: Łatwo nie jest, ale można znaleźć fajne rzeczy np. telefony komórkowe.

Para przyznaje, że ludzie wyrzucają niemal wszystko. – Kiedyś znalazłam ponad 2-kilogramową kaczkę nadziewaną, zamrożoną. Była jeszcze przed zakończeniem terminu ważności. Nie miałem jej gdzie upiec, więc wyrzuciłam farsz. Ale wtedy rosół ugotowaliśmy, że szok – mówi zachwycona pani Ania. – Dobry był.

Takich produktów nie znajduje się jednak w pojemnikach na resztki kuchenne. – Z nich nie bierzemy – zaznacza pan Marek. – Sklepy wystawiają towar. Raz znaleźliśmy mnóstwo wystawionych produktów z dniem czy dwoma po terminie ważności. Przecież takie produkty to da się jeszcze zjeść – akcentuje pani Anna. – Ale też są i takie, których termin dopiero będzie się kończyć. Większe sklepy muszą przekazywać żywność organizacjom pomagającym potrzebującym, więc trzymają takie produkty pod kłódką. Na koniec zapewnia: Nie jest źle. Dajemy sobie radę. Niczego nie potrzebujemy.

Pani Anna i pan Marek zbierają puszki także nocą. – Wtedy nawet lepiej je zbierać. Jest spokojniej – przyznaje pan Marek. – Jakiś miesiąc temu podczas takiego obchodu zaczepił nas mężczyzna. I zapytał: „Na co zbieracie? Odpowiedziałam, że na życie. Bo i zjeść coś trzeba i butlę gazową nabić. „A pijecie?” – dopytywał. „A czy ja wyglądam na pijaną?” – odpowiedziałam. – Skoro idę o 1 w nocy zbierać, to znaczy, że chcę coś znaleźć. Zresztą po pijaku się nie chodzi, bo w dziób można dostać – przyznaje pani Anna.
– Ten mężczyzna dał nam 50 złotych – dodaje pan Marek.

Osób, od których para dostawała pieniądze było więcej. – Była taka pani, wdowa. Mąż jej zmarł chyba na raka, to prosiła, żeby się za niego pomodlić, też nam pomagała. Raz mi dała 50 zł, raz Markowi tyle samo – opowiada pani Anna. – Ludzie naprawdę pomagają. A my staramy się jak możemy.

Zaskakująco oczywiste

Historię pary opisał na swoim blogu itinerarium.pl ks. Mieczysław Puzewicz – delegat metropolity lubelskiego ds. pomocy osobom wykluczonym. Kapłan związany z lubelskim Centrum Wolontariatu sam odwiedza osoby bezdomne, przywożąc im m.in. ciepłe posiłki i ubrania. Doskonale zna środowisko osób żyjących „na ulicy” w Lublinie i okolicach miasta. Często z nimi rozmawia. Obserwuje. Radzi.

„Ania z Markiem mają zasady, nie kradną, bo to grzech, nie żebrzą bo to wstyd. Pracują nocami znakomicie wspomagając służby od śmieci” – podsumował kapłan właścicieli Klusi w internetowym wpisie.

Jedna z internautek zamieściła pod historią o parze ratującej swoją szczurzycę następujący komentarz: „Oto prawdziwe człowieczeństwo”.

Wrażliwych osób jest więcej. – Na przykład sąsiedzi Ani i Marka, którzy lepiej radzą sobie z aprowizacją zawsze dzielą się tym co mają. We wtorek, kiedy ich odwiedziłem poczęstowali mnie zupą ogórkową i kotletem – mówi ks. Mieczysław Puzewicz. – To jest dość często spotykane. Bo jeśli ktoś ma ostatniego papierosa, to nigdy go nie spali sam, poczęstuje tego, kto nie ma papierosów. Zrozumienie biedy i naturalne gesty dzielenia się, bo komuś jest gorzej, choć mi też jest źle, wśród tych osób są oczywiste. Zaskakująco oczywiste – podkreśla ks. Puzewicz.

Miejsc, w których żyją osoby będące poza systemem w Lublinie i okolicach miasta jest około 100. – Niektórzy załapią się od czasu do czasu na zasiłek w wysokości 350 zł. Ale na ogół sobie jakoś radzą sami – przyznaje ksiądz Mieczysław Puzewicz. – Nawet przy jakiś próbach pomocy nie wchodzą do tego systemu. Bo np. nie są w stanie wytrzymać przez dłuższy czas w trzeźwości. Myślę, że ciągnie ich jakieś poczucie wolności. Nie muszą chodzić po urzędach, chodzić codziennie do pracy, płacić podatków.

Wolność

Nie tęsknicie za tzw. normalnym życiem?
– Nie, wcale. Dobrze nam tutaj – odpowiada bez zastanowienia pani Anna.
Dlaczego?
– Bo tutaj mamy spokój i ciszę. Nikt nam nie przeszkadza – mówi kobieta. – To jest wolność. Nikogo nie widzę. Tylko sarny i lisy. Dzika też mieliśmy. Locha miała ze 150 kg. Raz przestraszyła i to dobrze naszą koleżankę.
Ludzie nie dokuczają?
– Nie, nie dokuczają – odpowiada pani Anna. – Sąsiadów mamy bardzo tolerancyjnych. Jeden z panów hoduje gołębie. Nieraz przyjdzie nas odwiedzić.
A księdza jak poznaliście?
– Tutaj to sami go zaprosiliśmy – mówi pan Marek.
– Poznaliśmy się przez naszego kolegę. Już go nie ma. Zmarł w wieku 35 lat, chyba na raka – dodaje pani Ania. – To Piotrek nam księdza zawołał. Wtedy jeszcze mieszkaliśmy w innym miejscu niż teraz. Tyle, że za pierwszym razem nie wpuściłam go do domu. Powiedziałam, że niczego nie potrzebujemy. Ale następnego dnia wrócił. Wtedy już otworzyliśmy mu drzwi.
– Ksiądz nie odpuszcza tak łatwo – podkreśla pan Marek. – I zawsze pomoże.
– Braliśmy udział w projekcie Centrum Wolontariatu. Przez pewien czas mieszkaliśmy nawet w normalnym mieszkaniu. Mieliśmy też staż. I co? Wróciliśmy na stare śmieci. Do siebie.

e-Wydanie

Pozostałe informacje

Tytani Lublin występują Polskiej Futbol Lidze

Tytani Lublin zostali rozgromieni przez Lowlanders Białystok

Wizyta Lowlanders na Stadionie Lekkoatletycznym w Lublinie okazała się dla miejscowych Tytanów bolesnym doświadczeniem. Ekipa z Białegostoku w polskim futbolu amerykańskim to już legenda. W trzech ostatnich sezonach dwa razy sięgała po mistrzostwo Polski, a ostatnie rozgrywki zakończyła na drugim miejscu.

Chaos, panika i „ekonomiczna katrastrofa”, czyli Wojna handlowa Trumpa

Chaos, panika i „ekonomiczna katrastrofa”, czyli Wojna handlowa Trumpa

Wojna handlowa Trumpa grozi globalną recesją – to tytuł komentarza tygodnika „Economist” na temat paniki na giełdach wywołanej cłami nałożonymi prze USA. – Polityka Trumpa zaszkodzi nie tylko amerykańskiej, ale i europejskiej gospodarce – mówi Piotr Wachowiak, rektor i profesor SGH Piotr Wachowiak.

Ten kierowca dostał 1500 zl mandatu i 13 pkt karnych

W Lublinie posypały się mandaty. Skontrolowali taksówki i przewoźników

Policja zorganizowała „wzmożone” kontrole taksówek i firm przewozowych. Wylegitymowano ponad 100 kierowców. Efekt? Prawie 50 wykroczeń, a 7 kierujących straciło dowody rejestracyjne.

Wieczór muzyczny w Kościele Pobrygidkowskim
patronat
13 kwietnia 2025, 18:45

Wieczór muzyczny w Kościele Pobrygidkowskim

"Wieczory Muzyczne w Kościele Pobrygidkowskim" to cykl koncertów propagujących różnorodny repertuar muzycznego, obejmujący utwory od muzyki średniowiecznej po współczesną. Zabytkowe wnętrze kościoła oraz jego doskonała akustyka tworzą wyjątkową atmosferę, która sprzyja odbiorowi muzyki.

Jens-Frederik Nielsen (pierwszy z lewej) podczas pochodu ulicami Nuuk

Grenlandia ma nowego premiera. Będzie musiał odpierać naciski USA

33-letni polityk z niewielkim doświadczeniem. Jens-Frederik Nielsen z partii Demokraci został zaprzysiężony na premiera Grenlandii. W związku z naciskami USA czeka go bardzo trudna kadencja.

Szukali i znaleźli. Są lekarze, oddział wznowi działalność

Szukali i znaleźli. Są lekarze, oddział wznowi działalność

Z ważnego oddziału odszedł ordynator i część załogi. Po kilku miesiącach zawieszenia chirurgia w radzyńskim szpitalu wznowi działalność.

Oni zatańczą, ale pomóc może każdy: Koncert charytatywny dla Frania

Oni zatańczą, ale pomóc może każdy: Koncert charytatywny dla Frania

Podczas koncertu będzie zbiórka pieniędzy na leczenie 7-miesięcznego Frania Styły, u którego zdiagnozowano dystrofię mięśniową Duchenne’a. Koszt leczenia w Stanach Zjednoczonych to aż 16 milionów złotych.

Śpiewają od 50 lat. Jubileusz Akademickiego Chóru Politechniki Lubelskiej
patronat
24 kwietnia 2025, 18:00

Śpiewają od 50 lat. Jubileusz Akademickiego Chóru Politechniki Lubelskiej

Od pół wieku Akademicki Chór Politechniki Lubelskiej wzbogaca życie kulturalne Lublina. W tym roku chór obchodzi jubileusz 50-lecia działalności. Z tej okazji odbędzie się jubileuszowy koncert.

Marzec 2024: pikieta czterech organizacji związkowych działających w LW Bogdanka

Górnicy protestują, autobusy pojadą inaczej

Będą też duże zmiany w organizacji ruchu. We wtorek (8 kwietnia) kilka tysięcy górników ma protestować w Lublinie.

Komisariat Policji w Kraśniku przy ul. Garażowej 12 roz
galeria

Policja w Kraśniku pochwaliła się nowym komisariatem

Komisariat działa już dwa tygodnie, ale dziś – w poniedziałek, 7 kwietnia – miała miejsce prezentacja nowej siedziby połączona z uroczystą zbiórką.

GPW: było zawieszenie, są spadki na zamknięciu sesji

GPW: było zawieszenie, są spadki na zamknięciu sesji

Na zamknięciu poniedziałkowej sesji warszawskiego parkietu oba główne indeksy, WIG20 i WIG odnotowały spadek o blisko 1,5 proc. Wcześniej GPW na godzinę zawiesiła notowania ciągłe z uwagi na bezpieczeństwo obrotu.

Bartosz Wolski we Wrocławiu rozpoczął mecz w roli kapitana

Bartosz Wolski (Motor Lublin): Z każdym meczem przekonujemy się, że nie ma dla nas granic

Po końcowym gwizdku meczu przyjaźni pomiędzy Śląskiem Wrocław, a Motorem Lublin obie ekipy odczuwały niedosyt.

Paweł Maj przed opolskim więzieniem o "kompromitacji aparatu państwa"
film

Paweł Maj przed opolskim więzieniem o "kompromitacji aparatu państwa"

Dzisiaj przed zakładem karnym w Opolu Lubelskim pojawił się prezydent Puław, Paweł Maj, który przed kamerami skrytykował wyrok dotyczący ograniczeń nałożonych na szkolne boisko. Dzięki zapłaconej przez nieznaną osobę grzywnie - samorządowiec do aresztu nie trafił.

zdjęcie ilustracyjne

Nauczyciel zawieszony. Prokuratura zbiera dowody z jego urządzeń

Nauczyciel jednej z zamojskich podstawówek został zawieszony w swoich obowiązkach. Sprawa ma związek ze śledztwem prokuratury.

W poniedziałek o godz. 15.30 otworzyła się giełda w Nowym Jorku. Po otwarciu sesji DJI spadał o 3,3 proc., S&P 500 o 3,44 proc., Nasdaq Comp. zniżkował z kolei o blisko 4 proc.

Giełda zawiesza notowania. Ze względu na bezpieczeństwo obrotu

Decyzja o zawieszeniu notowań została podjęta wyłącznie ze względu na bezpieczeństwo obrotu, widzimy co dzieje się w ostatnich dniach, zmienność jest ogromna, dlatego „dmuchamy na zimne” – przekazuje zespół prasowy GPW, która w poniedziałek zawiesiła na godzinę notowania na wszystkich rynkach.

ALARM24

Masz dla nas temat? Daj nam znać pod numerem:
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

kliknij i poinformuj nas!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium