Pacjentka oddziału ginekologicznego bialskiego szpitala przez 3 tygodnie chodziła z zaszytą w jej otrzewnej chustą. Prokuratura postawiła właśnie pierwsze zarzuty pielęgniarce operacyjnej. Szpital wyciągnął też swoje konsekwencje wobec zespołu operacyjnego.
Wszystko wydarzyło się 13 lutego 2019 roku na oddziale ginekologicznym Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego. Jako pierwszy ujawnił to wówczas tygodnik Słowo Podlasia.
Trzy tygodnie po operacji kobieta zgłosiła się ponownie do lekarza z dolegliwościami bólowymi. Badanie rentgenowskie pokazało, że w jej jamie otrzewnej… została chirurgiczna chusta. Pacjentka już następnego dnia przeszła kolejną operację. Ostatecznie, kobieta bez powikłań opuściła szpital.
Ale sprawą zajął się ośrodek zamiejscowy Prokuratury Okręgowej w Białej Podlaskiej, który powołał m.in. biegłego. Kilka dni temu postawiono już pierwsze zarzuty. Usłyszała je instrumentariuszka, czyli pielęgniarka operacyjna.
– Prokurator przedstawił 64-letniej Alinie H. zarzut nieumyślonego spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu zdrowiu w postaci choroby realnie zagrażającej życiu – mówi Katarzyna Matusiak z Prokuratury Okręgowej w Lublinie. – Jako pielęgniarka operacyjna, podejrzana nie dokonała prawidłowego zliczenia chust chirurgicznych, które podała lekarzowi operatorowi. W następstwie doszło do pozostawienia w jamie otrzewnej ciała obcego w postaci chusty. To zaś spowodowało obrażenia ciała u pokrzywdzonej – zaznacza prokurator Matusiak.
U pacjentki wystąpił m.in. ropień śródbrzuszny i kilkumiejscowe uszkodzenie surowicówki. Pielęgniarce grozi za to do trzech lat pozbawienia wolności. – Podczas przesłuchania, kobieta przyznała się do zarzuconego czynu. A jej wyjaśnienia korespondują z ustaleniami śledczych – dodaje Katarzyna Matusiak.
Śledztwo jeszcze trwa. Prokuratura na razie nie ujawnia, czy zarzuty usłyszą również pozostali z zespołu operacyjnego.
Szpital już w marcu 2019 roku powołał 4-osobowy zespół ekspertów do wyjaśnienia incydentu. – Zabieg operacyjny wykonywał zespół doświadczonych medyków. Składał się z dwóch lekarzy specjalistów ginekologii i położnictwa, jednego lekarza w trakcie specjalizacji, instrumentariuszki i pielęgniarki – mówi Magdalena Us, rzecznik placówki.
Operację przeprowadzał lekarz specjalista z zakresu ginekologii i położnictwa. – Stan narzędzi i materiałów opatrunkowych przed i po operacji sprawdzała pielęgniarka instrumentująca, która odnotowała w protokole operacyjnym „zgadza się” i podpisała się pod tą adnotacją – zaznacza Us.
Szpital potwierdza też, że pacjentka po raz drugi trafiła do lekarza 6 marca. – A 7 marca była operowana przez inny zespół specjalistów z zakresu ginekologii i położnictwa oraz chirurgii. Zabieg i okres pooperacyjny przebiegał bez powikłań. 19 marca pacjentkę wypisano do domu – relacjonuje rzeczniczka.
W ocenie szpitala „do niepożądanego zdarzenia doszło w wyniku nieumyślnego percepcyjnego błędu instrumentariuszki, skutkującego niewłaściwym policzeniem chust operacyjnych”. Jednak wobec personelu medycznego wyciągnięto konsekwencje już w 2019 roku.
– Instrumentariuszka, bezpośrednio odpowiedzialna za stan narzędzi i materiałów przed i po zabiegu operacyjnym, otrzymała wypowiedzenie umowy o pracę. Pielęgniarka z zespołu operacyjnego dostała naganę. A lekarz, główny operator za nieprawidłową rewizję pola operacyjnego został upomniany – uzupełnia Magdalena Us.
Poszkodowana pacjentka nie wnosiła do placówki o zadośćuczynienie. – Roztoczyliśmy nad pacjentką specjalną opiekę podczas pobytu w szpitalu, zaproponowaliśmy niestandardowe wizyty pielęgniarskie w domu oraz wpłatę określonej kwoty pieniężnej – przyznaje rzeczniczka.
Pielęgniarka, która usłyszała zarzuty już nie pracuje w zawodzie, bo przeszła na emeryturę.