Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Magazyn

29 marca 2021 r.
8:34

Robię to, co lubię, piszę, co chcę i mówię, co uważam za konieczne

0 1 A A
Marzenia? Dość skromne. Przeżyć jeszcze kilka lat w jako takim zdrowiu, coś napisać, coś wydać... Jeśli się uda, umrę sobie kiedyś syt życia. Z przekonaniem, że tak miało być. Oraz z uczuciem, że było nie najgorzej a chwilami też pięknie – mówi Bernard Nowak - Żebyśmy nie ulegali manipulacjom polityków. Żeby sprzątano nie tylko śródmieście i okolice Ratusza. Żeby otworzono restauracje i kawiarnie, byśmy się mogli w nich zobaczyć. I policzyć, ilu nas zostało.
Marzenia? Dość skromne. Przeżyć jeszcze kilka lat w jako takim zdrowiu, coś napisać, coś wydać... Jeśli się uda, umrę sobie kiedyś syt życia. Z przekonaniem, że tak miało być. Oraz z uczuciem, że było nie najgorzej a chwilami też pięknie – mówi Bernard Nowak - Żebyśmy nie ulegali manipulacjom polityków. Żeby sprzątano nie tylko śródmieście i okolice Ratusza. Żeby otworzono restauracje i kawiarnie, byśmy się mogli w nich zobaczyć. I policzyć, ilu nas zostało. (fot. Maciej Kaczanowski)

Rozmowa z Bernardem Nowakiem, pisarzem, redaktorem i wydawcą, właścicielem Wydawnictwa Test, w którym właśnie ukazały się „Wiersze i przekłady” Józefa Łobodowskiego.

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować
  • Korzenie rodzinne?

– Wchodzę już w ten wiek, w którym rzeczywiście trzeba zacząć opracowywanie rodzinnej mitologii... Są w tej materii spore przeszkody. Swego czasu mój starszy syn próbował narysować drzewo genealogiczne rodziny i dotarł najdalej do początków XIX wieku. Ze strony matki było to biedne chłopstwo, gospodarujące na mazowieckich piaskach, zaś ojca genealogia urywa się jeszcze wcześniej. To znaczy później.

Mamą moja była Karpińska, zapowiadało się więc obiecująco. Żył kiedyś poeta Franciszek, żyje bp senior Ryszard, jest też reżyser Paweł – ale gdy podpytywałem o szczegóły, usłyszałem: „Synku, my to od karpa. Taki karp, korzeń. Tamtych panów nie znam”. Oczywiście ani w głowie było mi podawać tyły. Dziś twardo twierdzę, że do rodziny należy kubański pisarz i muzykolog Alejo Carpentier, przy czym w tych koneksjach najbardziej pociągają mnie sprawy lingwistyczne. Mieć w familii kogoś, kto podpisuje się Alejo Carpentier y Valmont to przecież nie lada gratka. Ojca rodzina był niemiecka, Weberowie i Paulusowie, nikt jednak nie wie, dlaczego i w jakich okolicznościach przybyła do Polski. Była też antyniemiecka; babcia spędziła trochę czasu w obozie Stutthof, ojciec zdezerterował z Wehrmachtu i ukrywał się przez dwa lata okupacji. Po 1945 szukało go NKWD. Zaszył się na jakiejś odzyskanej wsi... i tam poznał mamę.

  • Edukacja?

– No nie wiem, czy to dla kogoś ciekawe... Ale skoro zaczęliśmy, to brnijmy dalej. Szkołę zacząłem w prewentorium, potem w Malborku, później w poznańskich Smolicach. Polskiego uczyła pani Ewa Pośpiech, która czytała nam lektury. Wszystko, co stało się ze mną później, zawdzięczam pani Ewie. Krotoszyńskie liceum wspominam jako okres nieustannej traumy. To była mieszanka pruskiego drylu i strachu partyjnych nauczycieli. No, troje nauczycieli było innych, ale to trochę za mało jak na trudny okres dojrzewania. Oddechem były pobyty w internacie. Tam działo się tyle, że mógłbym nakręcić swój własny „Amarcord”.

Na KUL trafiłem uciekając przed branką do wojska. Na miejscu przekonam się, jaka to fantastyczna uczelnia. Bo była fantastyczna, jedyna prywatna i katolicka, od Łaby po Kamczatkę. No i wspaniali profesorowie: Irena Sławińska, Stefan Sawicki, Czesław Zgorzelski i wielu innych. Spośród młodych wyróżniał się Ireneusz Opacki, niestety odszedł, by tworzyć Uniwersytet Śląski. Coś mnie wtedy podkusiło, by także ruszyć w drogę: przeniosłem się na UJ, w całkiem inną rzeczywistość. Mieszkałem w słynnym „Żaczku” – i to była najlepsza część pobytu, bo uczelnia jakoś nie zachwycała. Był Jan Błoński, jednak poza moim zasięgiem, nie było już Kazimierza Wyki ani Romana Ingardena. Więc... przeniosłem się do Warszawy, gdzie było jeszcze gorzej. Rzuciłem studia, zostałem stróżem pewnego placu na Targówku. Był to niezły uniwersytet życia, szczególnie kwatera w hotelu robotniczym. Po roku wróciłem na KUL i zająłem się Gombrowiczem. Stał się moim literackim mentorem. Ten genialny egocentryk nauczył mnie, aby nie zajmować się literaturą cudzą, lecz swoją.

  • Co po studiach?

– Po kulowskich studiach nie było w Lublinie pracy. Zajmowałem się różnościami, proponowano mi pracę pomocnicy przedszkolanki, wyjazdy na wieś w celu uczenia chłopów jak jeść widelcem i nożem, przepisywałem prace. Tytuł jednej z nich to „Występowanie konwalii (Convallaria majalis) w lasach chełmskich i włodawskich”. Pamiętać też będę do zgonu zdanie otwierające profesorski skrypt z weterynarii: „Na podstawie codziennych doświadczeń zauważamy, że krowy wydają na świat tylko krowy”. Prace te to był dodatek, przede wszystkim bowiem czytałem. Myślę, że przerobiłem wtedy wagon literatury, sześcioosiowy, z klapami rozładunkowymi w podłodze. Ożeniłem się z piękną Barbarą. Bezpieczeństwo, w tym finansowe, zapewniała nam jej bardzo jak na owe czasy zamożna rodzina. Co tu dużo mówić, było jak w raju.

  • Pracowałeś w biurze?

– Gdy pojawił się na świecie syn, poszedłem do pracy w biurze. Załatwionej po wielkich znajomościach. To był jeszcze inny peerelowski kabaret. Całe dnie jeździłem w poszukiwaniu materiałów biurowych. Czekały na nie w „hali maszyn” piękne panie, obok których stały kawy z trzecią dolewką i leżały klubowe, zaś nad wszystkim unosił się zapach perfum i kobiecego potu. Jeśli samiec mola wyczuwa samiczkę z kilometra, my byliśmy lepsi. Czuliśmy owe opary jeszcze w domu, przesiąkały aż do skóry. Wszyscy tam żyli w strachu, przed dyrektorem a jeszcze bardziej przed tępą jak stołowa noga sekretarzyną partii. Już pod koniec pracy (porzuciłem ją po trzech miesiącach) zorientowałem się, że cały zakład był opanowany przez dwie, trzy rodziny. Wszyscy tam byli braćmi, siostrami, pociotkami, ale nikt się z tym nie zdradzał. Mówiono do siebie: „panie kierowniku”, panie inspektorze”, „panie referencie”. Za trochę te partyjne rodziny, co sprytniejsi z nich, mogli się na tych zakładach uwłaszczyć. PRL skończył się dla mnie w 1981 roku. W lutym wyjechałem najpierw do Heidelbergu, potem do Moguncji. Praca na Tankstelle Aral to było coś zupełnie nowego... i można by znów poświęcić jej spory rozdział.

  • Jak doszło do powstania Wydawnictwa Test?

– Powrót do kraju pod koniec 1981 roku to nie był najlepszy pomysł, jednak rozłąka z synem przerosła moje możliwości. Przez 13 dni pracowałem w NSZZ Solidarność przy Królewskiej, potem przeniosłem się na strajk w Świdniku. Niestety, przegoniono nas stamtąd za pomocą zwykłych milicyjnych pałek, wspartych czołgami i bronią maszynową. Siekli z niej po murze hali głównej, na nasze głowy sypał się tynk. Wolałem więc ukrywać się w Lublinie, jednak to właśnie Świdnik jest miastem, w którym zaczęła się moja podziemna działalność. Już to opisywałem, dość powiedzieć, że wszystko, co nastąpiło potem, było konsekwencją tamtego strajku. Założenie wydawnictwa-efemerydy, praca podziemnego drukarza i kolportaż, współpraca z komisją podziemną FSC... Także wyjazdy do Paryża, do Redaktora i znajomość z Mirkiem Chojeckim. Zaś gdy pojawiły się możliwości, założyliśmy z przyjaciółmi z podziemia Wydawnictwo Test. To był rok 1988.

  • Opowiedz o zielonym przewodniku po Lublinie, który nadal nie ma sobie równych.

– W roku 2000 ukazał się ów przewodnik, który miał łącznie trzy wydania. Olbrzymia praca z wielkim, wspaniałym zespołem – której, gdybym miał jakiekolwiek doświadczenie, nigdy bym nie zaczynał. No ale poszło, udało się. Wtedy poznałem Lublin na wylot. Jestem nie stąd, Poznaniakiem i chyba ta poznańskość kazała mi być w każdym miejscu, o którym przewodnik mówi.

  • Trzy ukochane miejsca w mieście?

– Nie mam takich miejsc – a tym bardziej „ukochanych”. Jeśli kogoś kocham, to moich synów i najbliższą rodzinę. Najbardziej lubię swoje mieszkanie, zaś poza nim oczywiście Stare Miasto, mój KUL (ciągle czuję się studentem) oraz Śródmieście. Miasto jednak to przede wszystkim ludzie, więc grupa przyjaciół, do których się chodzi na gadanie i wódkę.

  • Twoja książka „Wyroby duchowe” obejmująca siedem lat życia w Lublinie, oparta na osobistych notatkach, sprzedała się na pniu?

– Wolałbym o „Wyrobach duchowych” nie mówić, bo jeśli ktoś chce, może poczytać. Mam jeszcze do zbycia trzy egzemplarze.

  • Skąd ten Łobodowski?

– No, z Lublina – i jak to często, z przypadku. Głównym winowajcą jest Zygmunt Nasalski, który zorganizował sesję o jego twórczości. O mało co sesja przebiegła by pod patronatem ówczesnego prezydenta, jednak ten nie zdążył na razie odpowiedzieć na list. Datowany na 2009 rok, czyli w stulecie urodzin wielkiego lublinianina. Dobrze, że w ciągu czterech lat udało się – dzięki sowitemu wsparciu ministerstwa kultury – wydać 11 tomów prozy, wierszy i przekładów Atamana Łobody. To pozostanie i, mam nadzieję, będzie czytane.

  • Co to jest miłość? Co jest w życiu ważne?

– No, no, Panie Waldku... odważnie pan poszedł! Ale spróbuję, niech tam! Myślę, że dla każdego czymś trochę innym – i coś innego jest ważne. Gdybym musiał rzeczywiście odpowiedzieć, trza by napisać mały traktat. W życiu jest ważne samo życie, bo to naprawdę wielki dar. Tyleż wielki, co przypadkowy – starajmy się wykorzystać dany nam czas. Oraz, o ile to możliwe, żyjmy z ludźmi w zgodzie. Z tymi, którzy są wokół nas – dopóki są. Bo innych nie będzie. Reszta jest u Konfucjusza, Lao tse, w Krishnamurtim i w Dezyderacie. No, dołóżmy do pełni Kazanie na Górze oraz Ojcze nasz.

  • Urbaniak mówi, że życie jak jazda tramwajem, masz się czego trzymać nie polecisz z zakrętu, jakiej zasady się w życiu trzymasz?

– Który Urbaniak? Pan Michał dorabia jako tramwajowy? Te niskie emerytury wielkich artystów to rzeczywiście skandal... A czego się trzymam? No, niczego wielkiego. Robię to, co lubię, piszę, co chcę i mówię, co uważam za konieczne. 

e-Wydanie

Pozostałe informacje

Przepisy na grilla: młoda kapusta

Przepisy na grilla: młoda kapusta

Nie ma lepszej rzeczy w maju niż młoda, zasmażana kapusta z koperkiem. No chyba, że jest to chrupiąca golonka z grilla podana z młodą kapustą

Odszedł mistrz Henryk Prażmo. Ostatni gong

Odszedł mistrz Henryk Prażmo. Ostatni gong

1 maja 2024r. w wieku 85 lat zmarł mój Tata HENRYK PRAŻMO - sportowiec, pięściarz wagi ciężkiej WKS Lublinianka. Młodzieżowy Mistrz i Wicemistrz Polski ,,ZRYW”, 10-krotny Mistrz Województwa Lubelskiego. W latach 1956-1969 stoczył ok. 150 walk w większości zwycięskich. Był czołowym bokserem wagi ciężkiej w Polsce. Kuszony intratnymi ofertami z czołowych klubów - Legii, Gwardii i innych…pozostał wierny Lublinowi….! W środową majową noc usłyszał ostatni gong…- poinformował Jerzy Prażmo

GIS ostrzega: Bakterie w mleku dla niemowląt. Mogą powodować groźną chorobę

GIS ostrzega: Bakterie w mleku dla niemowląt. Mogą powodować groźną chorobę

Listerioza to choroba zagrażająca głównie kobietom w ciąży, noworodkom i osobom z obniżoną odpornością. Bakterie, które mogą ją wywołać wykryto w mleku modyfikowanym dla niemowląt

Piaseczno. Eko-patologia, wypoczynek wśród śmieci

Piaseczno. Eko-patologia, wypoczynek wśród śmieci

Tak gmina dba o eko turystykę, nad jeziorem Piaseczno pełno śmieci, gdy zawieje wiatr, fruwają po okolicy i pływają w wodzie - alarmuje nasz Czytelnik

Majówka 2024. Zamojska Akademia Kultury otwiera letni sezon. Sobota pełna atrakcji
4 maja 2024, 8:00
galeria

Majówka 2024. Zamojska Akademia Kultury otwiera letni sezon. Sobota pełna atrakcji

Od rana do popołudnia jest otwarta 4 maja Zamojska Akademia Kultury mieszcząca się w gmachu dawnej Akademii Zamojskiej. Na dziś zaplanowano tutaj mnóstwo atrakcji dla dużych i małych gości. Bo to ma być rodzinne otwarcie sezonu letniego

Krasnystaw. Marzy ci się policyjny mundur? Nabór trwa

Krasnystaw. Marzy ci się policyjny mundur? Nabór trwa

Marzy ci się policyjny mundur? Jest okazja, bo komenda w Krasnymstawie prowadzi nabór do służby

"Jestem szczęśliwy, że wygraliśmy, ale patrzymy do przodu". Opinie po meczu Górnika Łęczna z Odrą Opole
galeria

"Jestem szczęśliwy, że wygraliśmy, ale patrzymy do przodu". Opinie po meczu Górnika Łęczna z Odrą Opole

W piątkowy wieczór Górnik Łęczna zdobył bardzo ważne trzy punkty pokonują na swoim stadionie Odrę Opole. Dla łęcznian było to tym samym przełamanie po dwóch domowych porażkach z rzędu. Jak mecz podsumowali szkoleniowcy obu ekip?

Orlen Oil Motor Lublin w niedzielę zmierzy się w Częstochowie z Krono-Plast Włókniarzem

Orlen Oil Motor Lublin w niedzielę zmierzy się w Częstochowie z Krono-Plast Włókniarzem

Niepokonany Orlen Oil Motor Lublin w niedzielę (godz. 16.30) zmierzy się na wyjeździe z Krono-Plast Włókniarzem Częstochowa. Ekipa spod Jasnej Góry we wtorek nadrobiła ligowe zaległości, ale wciąż czeka na premierowe zwycięstwo w tym sezonie

Motor Lublin w niedzielę zagra w Płocku z Wisłą i celuje w kolejne zwycięstwo

Motor Lublin w niedzielę zagra w Płocku z Wisłą i celuje w kolejne zwycięstwo

Po wyjazdowym zwycięstwie w Opolu nad Odrą piłkarzy Motoru Lublin czeka kolejny mecz w delegacji. Tym razem podopieczni Mateusza Stolarskiego zagrają w niedzielę (godz. 15) w Płocku z tamtejszą Wisłą. Dla obu ekip wynik meczu może okazać się kluczowy w kontekście walki o PKO BP Ekstraklasę

Puławy. Dryfujące zwłoki zauważył wędkarz

Puławy. Dryfujące zwłoki zauważył wędkarz

Dryfujące w Wiśle zwłoki zauważył wędkarz

Świdniczanka mocno postraszyła KSZO Ostrowiec Świętokrzyski [zdjęcia]
galeria

Świdniczanka mocno postraszyła KSZO Ostrowiec Świętokrzyski [zdjęcia]

W spotkaniu 28. kolejki trzeciej ligi Świdniczanka Świdnik zremisowała bezbramkowo z KSZO 1929 Ostrowiec Świętokrzyski

Lublinalia - dzień drugi (zdjęcia)
galeria

Lublinalia - dzień drugi (zdjęcia)

Piątkowe Lublinalia przyciągnęły prawdziwe tłumy. Kolejka oczekujących ciągnęła się przez całą ulicę Bernardyńską.

Górnik Łęczna wciąż w grze o PKO BP Ekstraklasę [zdjęcia]
galeria

Górnik Łęczna wciąż w grze o PKO BP Ekstraklasę [zdjęcia]

Bardzo ważna wygrana na swoim stadionie Górnika Łęczna. Po dwóch domowych porażkach podopieczni trenera Pavola Stano pokonali Odrę Opole i wciąż mogą myśleć o grze w barażach o PKO BP Ekstraklasę

MKS Funfloor Lublin w finale Orlen Pucharu Polski

MKS Funfloor Lublin w finale Orlen Pucharu Polski

W środę MKS Funnfloor Lublin pokonał na wyjeździe Młyny Stoisław Koszalin w ramach Orlen Superligi Kobiet. W piątek podopieczne trener Edyty Majdzińskiej wygrały z tymi samymi rywalkami w półfinale Orlen Pucharu Polski i o trofeum zagrają z Zagłębiem Lubin

Świdnik. Wiwat maj, trzeci maj
galeria

Świdnik. Wiwat maj, trzeci maj

W Świdniku uczczono 233. rocznicę uchwalenia przez Sejm Czteroletni Konstytucji 3 maja. Święto jest jednym z najważniejszych świąt państwowych Rzeczypospolitej Polskiej.

ALARM24

Widzisz wypadek? Jesteś świadkiem niecodziennego zdarzenia?
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

Kliknij i dodaj swojego newsa!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium