39-letni rolnik z okolic Parczewa będzie odpowiadać przed sądem za znęcanie się, ze szczególnym okrucieństwem nad zwierzętami. Na terenie prowadzonego przez mężczyznę gospodarstwa ujawniono kilkanaście padłych sztuk bydła.
– W czwartek, 13 października otrzymaliśmy anonimową informację, że na terenie jednego z gospodarstw znajdują się martwe, zagłodzone sztuki bydła, część zwierząt ze stada miało też być w stanie agonalnym – mówi nam lek. wet. Piotr Kicman, powiatowy lekarz weterynarii w Parczewie. – Jako dowód zostały przesłane do nas także zdjęcia.
Na miejsce pojechali pracownicy Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Parczewie. – Ja także udałem się do tego gospodarstwa i muszę przyznać, że w ciągu 15 lat mojej pracy nigdy wcześniej nie widziałem takiego obrazu – nędzy i rozpaczy – przyznaje powiatowy lekarz weterynarii w Parczewie, który powiadomił o zdarzeniu policję i Urząd Miejski.
Na terenie gospodarstwa znajdującego się w okolicach Parczewa, gdzie było hodowane bydło mięsne ras: limousin i charolaise znajdowało się 14 sztuk padłych krów i byków.
– Zwierzęta były w bardzo różnym stopniu rozkładu. Niektóre zdechły niedawno, po innych zostały już tylko kości – opisuje lek. wet. Piotr Kicman. – Część padłego stada została zakopana, o czym świadczą kopce znajdujące się na terenie gospodarstwa. Dodam tylko, że czynności na miejscu cały czas trwają.
Padłe zwierzęta znajdowały się zarówno w oborze, jak też na podwórku i pastwisku. – Pozostałe żywe zwierzęta – 46 sztuk bydła, były wychudzone i wyniszczone z powodu głodu. Nie miały dostępu do paszy ani wody, ponieważ instalacja doprowadzająca wodę do poideł na pastwisku i w budynku gospodarskim była popsuta.
Zostało to od razu naprawione i bydło zostało napojone. Podana została im też pasza. – Która była w tym gospodarstwie – ok. 15 – 20 ton różnego rodzaju zbóż – dodaje powiatowy lekarz weterynarii w Parczewie.
Sprawą zajmuje się policja. – Na miejscu pracowali technicy, którzy przez kilka godzin wykonywali czynności procesowe pod nadzorem prokuratora. W trakcie ich trwania na terenie domu i podwórka służby nie zastały właściciela – przyznaje sierż. szt. Ewelina Semeniuk z Komendy Powiatowej Policji w Parczewie. I dodaje: – W godzinach wieczornych 39-letni właściciel posesji został zatrzymany (sam się zgłosił-red.) i trafił do policyjnego aresztu. Mężczyzna usłyszał zarzut znęcania ze szczególnym okrucieństwem.
Rzeczniczka parczewskich policjantów potwierdza, że mężczyzna przyznał się do winy. Grozi mu kara do 5 lat więzienia.
Co mogło się stać na terenie gospodarstwa?
– Mamy pewne przypuszczenia, ale właściwym adresatem tego pytania, ze względu na kompetencje, jest prokuratura, która prowadzi śledztwo – zaznacza szef Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Parczewie.
Bydłem z gospodarstwa póki co zajmują się pracownicy gminy Parczew. – Zwierzęta te należy zabrać z tego gospodarstwa i przetransportować do innego gospodarza, którego trzeba wcześniej znaleźć – mówi powiatowy lekarz weterynarii w Parczewie. – Złożyłem już wniosek w tej sprawie do burmistrza Parczewa.
Dodajmy, że bydło wysokomięsne, ras limousin i charolaise, które było hodowane w gospodarstwie koło Parczewa, kosztuje od ok. 8 do nawet ponad 10 tys. zł za sztukę.