Na fasadzie ukraińskie flagi, w środku kilkanaście osób nie nadąża odbierać telefonów i odpisywać na wiadomości. W Centrum Kultury działa Lubelski Społeczny Komitet Pomocowy.
Wojna w Ukrainie: jak pomagać? - dokładne informacje na stronie Homo Faber
Przed wejściem do budynku spotykam panią Ewę. Przyszła zapytać gdzie mogłaby zdobyć łóżka polowe.
– Nocuję w swoim domu dziesięć osób. Panie z niepełnosprawnymi dziećmi przyjechały nad ranem, busem. Spodziewam się kolejnych, które jeszcze nie dojechały. Autostrada była ostrzeliwana, noc musiały spędzić w bunkrze – opowiada. – W domu miejsce mamy, nie mamy tylko tyle łóżek.
– Są przerażeni i szczęśliwi zarazem – dodaje pan Lucjan. – My nie mamy pojęcia co tam się tak naprawdę dzieje. Ludzie z plecakami idą z samego Kijowa.
Siedziba Lubelskiego Społecznego Komitetu Pomocowego to obecnie sala prób nr 1 na pierwszym piętrze Centrum Kultury. Miejsca jest tu niewiele, więc jeszcze dziś wolontariusze mają się przenieść do większych pomieszczeń w piwnicach.
– Jak tylko uda się nam wzmocnić sygnał telefonii komórkowej – tłumaczy Rafał Koziński, dyrektor instytucji.
Sztab powstał w czwartek, tworzą go członkowie organizacji pozarządowych, pracownicy Centrum Kultury i Urzędu Miasta Lublin.
– Sama się tutaj oddelegowałam – śmieje się Jarosława Szewczuk z Wydziału Kultury UM Lublin. Gdy rozmawiamy odbiera telefon. Zapisuje w notesie: „22 miejsca; popołudniami; pół godziny wcześniej”. Gdy odkłada słuchawkę, pytam kto dzwonił. – Restauracja Ambaras ze Starego Miasta. Oferuje posiłki gdy będzie taka potrzeba.
Ta tablicy w rogu sali nazwiska i telefony do trójki kluczowych koordynatorów, numer alarmowy do sztabu i godzina zebrania (codziennie o 16).
Kilkanaście osób przy laptopach pracuje w ciszy. Odpisują na wiadomości, umieszczają wpisy w mediach społecznościowych, odbierają telefony, uzupełniają bazy danych.
– Przygotowujemy się do sytuacji pomocy dla ludzi, którzy nie zostali systemowo zaopiekowani i znaleźli się w Lublinie lub województwie – tłumaczy Piotr Skrzypczak z Homo Faber. Taką "systemową pomoc" świadczą tzw. punkty recepcyjne uruchomione w czwartek przy wszystkich przejściach granicznych z Ukrainą.
– Nie chcemy tworzyć alternatywnego systemu. My tylko łatamy dziury – podkreśla Skrzypczak. I tłumaczy: – Obecnie w zdecydowanej większości przekierowujemy ludzi z Ukrainy do punktów recepcyjnych. Bo zasada jest taka, by jak najmniej ludzi zostawało na Lubelszczyźnie. Chodzi o to, by nie zapchać tzw. punktu wejścia.
Na swoim komputerze Skrzypczak ma podgląd na ankiety wypełniane przez chętnych do pomocy. Ludzie deklarują swoją pomoc jako logistycy, tłumacze, medycy, psycholodzy. W ciągu zaledwie kilku minut liczba wypełnionych ankiet rośnie z 1700 do 1725. Są też chętni do przyjęcia uciekających przed wojną obywateli Ukrainy w swoich mieszkaniach i domach.
– Mamy już kilkadziesiąt takich zgłoszeń – podaje Jarosława Szewczuk.
– Na razie uczymy się zarządzać dużą grupą wolontariuszy. Organizujemy się w mniejszych grupach, by ustawić cały system pomocy. A ludzi, którzy uspokoją, wszystko wytłumaczą, podadzą jedzenie, będzie potrzeba dużo – nie ma wątpliwości Skrzypczak.
– Z deklaracji jakie już mamy tworzymy np. bazę możliwości transportowych; jakie samochody, ile miejsc. Chodzi nie tylko transport ludzi, ale też zakupów czy ubrań – dodaje Arek Kaźmierak z CK.
W sali, z której biuro sztabu przeniesie się do piwnic, docelowo pojawią się łóżka.
– To najlepsze na to miejsce, blisko są łazienki i prysznice. Nie wiemy co może się wydarzyć, ale chcemy być przygotowani – dodaje dyr. Koziński.
Przemeblowują się też niektóre pomieszczenia na parterze budynku. – Tu miał być Dziki Pokój, ale nie powstał, bo wybuchła pandemia – mówi Izabela Śliwa, twórczyni Rezerwatu Dzikich Dzieci. – Zakładam, że pojawią się mamy z dziećmi i będzie potrzeba by zostawić na chwilę pod dobrą opieką dziecko. Ale jak to będzie to nikt z nas nie wie.
Na korytarzu przed Dzikim Pokojem pojawią się skrzynie. Tu można zostawić pluszaki, gry, kolorowanki.
– Podobną mobilizację mieliśmy osiem lat temu, gdy działał tu Lubelski EuroMajdan – wspomina dyr. Koziński. – Różnica jest taka, że teraz do tych zaangażowanych w pomoc dołączyli mieszkający w Lublinie Ukraińcy.
Pomoc rzeczową zbiera PCK
Obecnie kluczową potrzebą są koce, śpiwory i pościel, środki opatrunkowe, materiały higieniczne i kosmetyki, woda, napoje i sucha żywność (możliwa do bezpośredniego spożycia). Dary od soboty można przynosić do Polskiego Czerwonego Krzyża (ul. Puchacza 6: w sobotę i niedzielę w godz. 8 - 18, a w kolejnych dniach, od poniedziałku do piątku, w godz. 8 - 16).
Od poniedziałku ruszy także punkt zbiórki przy ul. Bursaki 17 (od poniedziałku do piątku, czynny w godz. 7 - 15). Numer kontaktowy do PCK: 81 532 08 27 (czynny w godz. 8 - 18 w najbliższy weekend, a następnie 8 - 16).
Jeszcze dziś (25 lutego) w kilku lokalizacjach Lublina ruszą interwencyjne punkty noclegowe dla osób uciekających przed wojną w Ukrainie - informuje Urząd Miasta Lublin. - Na chwilę obecną może w nich znaleźć miejsce ponad 500 osób.