Rodzice uczniów z Grodysławic na Zamojszczyźnie boją się, że ich szkoła zostanie zlikwidowana. Napisali do prezydenta Dudy i prezesa Kaczyńskiego. „Liczymy, że politycy wpłyną na naszych samorządowców. Przecież to ta sama partia. U nas też rządzi PiS” – argumentują
O zamknięciu szkoły mówiono na wsi już w ubiegłym roku. – Nic złego się wtedy na szczęście nie wydarzyło, ale teraz dowiedzieliśmy się, że to ostatni rok naszej szkoły – opowiada Krzysztofa Nagowska, przewodnicząca Rady Rodziców. – Jesteśmy załamani. Nasza szkoła jest bardzo mała. Uczy się u nas zaledwie 32 dzieci. Mają one jednak doskonałych nauczycieli i bardzo dobre warunki nauki. Nie pozwolimy tego zaprzepaścić.
– Nic nie jest jeszcze przesądzone – uspokaja Jan Fila, zastępca wójta gminy Rachanie. Przyznaje jednak: Jeszcze w tym miesiącu zapadnie ostateczna decyzja w sprawie reorganizacji gminnych szkół. Mamy dużo małych placówek i szkół filialnych. Gminy nie stać na ich utrzymywanie.
Rodzice uczniów szkoły w Grodysławicach uważają jednak, że decyzja już zapadła. – Przecież znamy ludzi pracujących w gminie. Wiemy, co się tam dzieje – argumentują i dodają: – Nie wyciągamy rąk do gminy po pieniądze. Teraz zbieramy gotówkę, żeby kupić mikroskop. Jeden z pracowników szkoły nie licząc godzin pracy zrobił remont szkolnych łazienek. Wszystko po kosztach.
– Żeby mieć pieniądze dla szkoły w ubiegłym roku, sprzedawałyśmy stroiki świąteczne. Zorganizowałyśmy też kiermasz ciast. Cała wieś się w to włączyła – mówi inna mama. W tej chwili do szkoły uczęszcza jedno z jej dzieci. Za rok – jeśli placówka nie zostanie zlikwidowana – pójdzie też drugie. – To dobra szkoła. Dzieci dobrze się znają i lubią. Nie ma ani bójek, ani awantur. Dzieci są też lepiej przypilnowane przez nauczycieli, którzy organizują im zajęcia dodatkowe, kółka zainteresowań, wożą na konkursy.
O komentarz do sprawy poprosiliśmy dyrektor szkoły w Grodysławicach. Ta planów likwidacji komentować jednak nie chce. Rodzice uważają, że niezręcznie jej zabierać głos we własnej sprawie.
– Wiadomo, jej też zależy na pracy – podejrzewają nasi rozmówcy.
Rodzice tłumaczą, że jeśli szkoła zostanie zamknięta, ich dzieci będą musiały chodzić do innej podstawówki. A to trzy kilometry piechotą. Zgodnie z przepisami po uczniów przyjeżdża szkolny autobus, gdy do pokonania mają one ponad trzy kilometry.
– Dlatego będą chodzić na przymusowe dłuższe spacery. Kiedy zimą śnieg nas zasypie, będą siedzieć w domu – mówi członkini Rady Rodziców. – Nie powiedziałam synowi, że jego szkoła ma być zlikwidowana. Jest nią zachwycony i boję się, że taka wiadomość mogłaby go zwyczajnie załamać. A tak mamy jeszcze nadzieję, że prezydent Andrzej Duda i prezes PiS Jarosław Kaczyński nam pomogą.
Zarówno z Kancelarii Prezydenta RP, jak i z PiS nie przyszła jeszcze żadna odpowiedź na list mieszkańców.