Na właścicieli kotów w całej Polsce padł strach. Wszystko to przez kolejne przypadki zakażenia ptasią grypą. Do 4 lipca Państwowy Instytut Weterynaryjny w Puławach potwierdził obecność wirusa H5N1 w 20 próbkach od kotów, m.in. z Lublina, Trójmiasta i Poznania. Naukowcy wskazują na jedno źródło.
Do puławskiego laboratorium w ciągu ostatnich tygodni trafiło w sumie ponad 40 próbek od zmarłych kotów z różnych stron kraju. W 20 przypadkach PIWet potwierdził obecność wirusa grypy ptaków H5N1. W poniedziałek instytut wydał komunikat, w którym poinformował o wynikach analiz.
- Wirusy te należą do genotypu CH, który dominował w szczycie obecnego sezonu grypy ptaków i był stwierdzany głównie u drobiu. (...). Przeanalizowane dotychczas wirusy od kotów wywodzą się z jednego, niezidentyfikowanego źródła powiązanego z wirusami H5N1 krążącymi u dzikich ptaków w ostatnich tygodniach w Polsce. Analiza molekularna wskazuje na obecność mutacji zwiększających adaptację wirusa u ssaków - twierdzą puławscy naukowcy.
Koty zakażone ptasią grypą giną na skutek rozległej infekcji powodujących uszkodzenia wielonarządowe. W przypadku ostrego przebiegu choroby, śmierć nadchodzi w ciągu tygodnia. Według właścicieli padłych kotów najczęściej zaczyna się od senności, braku apetytu i utraty wagi, a kończy paraliżem i drgawkami przypominającymi padaczkę. Skutecznego lekarstwa, ani szczepionki nie ma.
- Nie możemy wykluczyć, że wirus grypy ptaków atakował koty także w przeszłości, ale nikt wcześniej nie badał tych zwierząt pod kątem występowania H5N1. Dzisiaj wiemy o tym, że zakażenie tego rodzaju jest możliwe zarówno bezpośrednio, jak i pośrednio poprzez kontakt przedmiotami zanieczyszczonymi np. odchodami zainfekowanych zwierząt - tłumaczy prof. Stanisław Winiarczyk, dyrektor PIWet-u.
Z kolei wirusolog, prof. Krzysztof Pyrć z Małopolskiego Centrum Biotechnologii UJ zauważa, że jedną z przyczyn zakażenia kotów wirusem grypy ptaków jest pokarm, na co wskazuje m.in. fakt, że część padłych kotów nie wychodziła z domów. Wirusolodzy zbadali mięso, którym karmione były zakażone zwierzęta. W jednej z pięciu próbek znajdował się wirus H5N1.
- Nie można wykluczyć, że surowe mięso było źródłem zakażenia - pisze prof. Pyrć w oświadczeniu, które zamieścił w mediach społecznościowych. Naukowiec sugeruje potrzebę testowania sprzedawanego w Polsce mięsa pod kątem występowania w nim wirusa.
Całkowita liczba kotów, które padły w wyniku zakażenia nie jest znana, bo nie wszystkie przypadki kończą się wysłaniem próbek do laboratoriów. Na facebookowej grupie "tajemnicza choroba kotów - grupa dochodzeniowa" właściciele kotów dzielą się swoimi przemyśleniami. Część z nich potwierdza, że karmiła je surowym, drobiowym mięsem. Wielu z nieufnością patrzy dzisiaj także na dostępne karmy, nie mając pewności, czy są bezpieczne.
Dobra wiadomość jest taka, że w ostatnich 20 próbkach, które trafiły do laboratorium w Puławach nie potwierdzono występowania wirusa grypy ptaków. Niewykluczone zatem, że w najbliższych tygodniach liczba kocich zgonów wywołanych H5N1 będzie spadać.