Z Barbarą Jóźwik, właścicielką sklepu Słoiki w Lublinie, rozmawiamy o tym, że coraz więcej osób stara się żyć tak, by jak najmniej szkodzić planecie.
• Skąd pomysł na „Słoiki”?
– Ze śmietnika. W pewnym momencie zauważyłam, że każdy z nas produkuje ogrom śmieci. Postanowiłam to zmienić, zaczynając od siebie. Starałam się robić zakupy do własnych opakowań wielorazowych. Okazało się, że w Lublinie jest to zwyczajnie bardzo trudne. Łatwo jest tylko pójście do osiedlowego warzywniaka i kupić do swojego woreczka ziemniaki czy jabłka. Udaje się też do własnej torebki kupić ziarna i strączki, ale już z kaszami jest duży problem. Trudno jest też odnaleźć makaron na wagę, bo nawet jeśli taki jest, to worki z nim są zwykle wciśnięte gdzieś w kąt sklepu. Uznałam, że to jest droga dla mnie. Że chcę stworzyć sklep, w którym wszystko będzie można kupić bez generowania zbędnych odpadów.
• Lublinianie są gotowi na takie zmiany?
– Tak. Kiedy napisałam na różnych forach społecznościowych, że noszę się z takim zamiarem, otrzymałam bardzo dużo słów wsparcia. Odzew był ogromny. Ludzie pisali, że będą wpadać do mnie na zakupy i że trzymają kciuki. Wszyscy podkreślali, że takiego sklepu w Lublinie zwyczajnie brakuje. Dlatego odważyłam się, złożyłam wypowiedzenie z poprzedniej pracy i zaczęłam prace nad stworzeniem swojego sklepu. Zamysł był prosty: ma być eko, ale i ładnie, bo kupuje się przecież oczami. Plany związane z otwarciem pokrzyżowała mi pandemia, bo „Słoiki” miały sprzedawać już w kwietniu. Czekać trzeba było z tym jednak aż do ostatniego piątku. Na szczęście od razu pojawili się klienci. Największym zainteresowaniem cieszą się makarony, kasze, strączki i kosmetyki.
• Ekologiczne?
– Oczywiście. Ekologiczne i w kostkach albo przelewane do słoiczków lub butelek. Bo wszystko, co jest w sklepie, staram się kupować wprost od producentów, co oznacza, że towar trafia do mnie w olbrzymich opakowaniach po 10-25 kg. Nawet przyprawy kupuję od producentów. A potem przelewam i przesypuję według życzenia klienta. U nas nic się nie marnuje. Klienci to doceniają, bo coraz więcej osób martwi się o naszą planetę i stara się żyć w ten sposób, by jak najmniej ją niszczyć. To wspaniałe, że w sklepie spotykam się z osobami, które myślą podobnie jak ja i dzielą te same wartości. Tym cenniejsze wydają mi się ich rady dotyczące np. tego, czego u mnie klientom brakuje i co jeszcze powinno pojawić się na półkach. Oczywiście, wszystkie uwagi będę uwzględniać.