W czwartek Rada Miasta ma głosować nad zasadnością uruchomienia miejskich dopłat dla par starających się o dziecko metodą zapłodnienia pozaustrojowego. Cena takich zabiegów jest dla wielu par barierą nie do pokonania. W jej sforsowaniu pomagają już mieszkańcom samorządy kilku miast. Czy dołączy do nich Lublin?
Radni zajmą się w czwartek petycją, którą dostali od nieformalnej grupy o nazwie Inicjatywa 100-lecia Głosu Polek Lubelszczyzna 2018. Jej działaczki już wiosną zbierały podpisy pod apelem o opracowanie i uruchomienie miejskiego programu dopłat do zabiegów metodą in vitro.
10 tys. i więcej
Wyjaśnijmy: chodzi o zapłodnienie w warunkach laboratoryjnych, gdzie do komórki jajowej pobranej od matki wprowadza się plemnik ojca. Dopiero tak uzyskany zarodek wprowadza się do organizmu kobiety. Koszty takiej procedury sięgają nawet 10 tys. zł, ale od trzech lat nie są refundowane przez państwo. Częściowe finansowanie wzięły na siebie niektóre samorządy, m.in. Warszawy, Szczecina, czy Łodzi, ostatnio podobny program wdrożył samorząd woj. mazowieckiego.
Komisja: Rekomendujemy
Czy Lublin też zacznie dopłacać do in vitro? Skierowany do Rady Miasta apel o uruchomienie takiego programu był już rozpatrzony przez Komisję Skarg, Wniosków i Petycji, która uznała prośbę za zasadną i zarekomendowała całej radzie zajęcie podobnego stanowiska.
– Problem niepłodności dotyczy 10 do 12 proc. populacji, w analogicznych proporcjach może on dotykać mieszkańców Lublina – stwierdza w swoim uzasadnieniu Marcin Bubicz, przewodniczący Komisji Skarg, Wniosków i Petycji. Właśnie z taką rekomendacją petycja trafiła na jutrzejsze posiedzenie.
Kolejny ruch będzie należał do prezydenta Lublina, bo to on przygotowuje projekt budżetu miasta na przyszły rok. A żeby miasto zaczęło dopłacać do in vitro, w budżecie musi być zarezerwowana odpowiednia pula pieniędzy.
Ocena agencji
Czy prezydent uwzględni to w swoim projekcie? Ratusz przekonuje, że decyzja wymaga dokładnych analiz, bo najpierw trzeba m.in. oszacować liczbę par mogących skorzystać z dopłat, ustalić zasady naboru oraz koszty, które mogłoby wziąć na siebie miasto. Rzeczniczka Ratusza zapewniała dwa tygodnie temu, że decyzje zapadną zanim prezydent przedstawi radnym projekt budżetu na przyszły rok, co musi to zrobić do 15 listopada.
Teraz okazuje się, że pula pieniędzy na dopłaty może być zabezpieczona w miejskiej kasie nieco później. – Jeśli Rada Miasta uzna petycję za zasadną, będziemy dokonywać analiz zmierzających do opracowania programu polityki zdrowotnej w zakresie dofinansowania leczenia niepłodności metodą zapłodnienia pozaustrojowego – przekonuje Katarzyna Duma, rzeczniczka prezydenta.
– Opracowany program musi być pozytywnie zaopiniowany przez Agencję Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji. Dopiero wtedy może trafić do Rady Miasta, a po uchwaleniu go przez radę, możliwe będzie zabezpieczenie pieniędzy na jego realizację.