Nawet po 2 tys. złotych mają do zapłacenia mieszkańcy lubelskich Czubów, którzy dostali od spółdzielni rozliczenie kosztów ogrzewania. Spółdzielnia nie wyklucza, że zacznie pobierać na bieżąco większe zaliczki na ciepło
– W tym roku przyszło nam do dopłacenia 590 zł. Sąsiadki z klatki też mają dopłacić, a oszczędzały – mówi nam pani Anna, mieszkanka jednego z osiedli Spółdzielni Mieszkaniowej „Czuby”.
– Praktycznie wszyscy mieszkańcy mają niedopłaty – przyznaje Bożena Zielińska, zastępca prezesa SM „Czuby”. Dodaje, że w poprzednich latach rozliczenia kosztów ciepła kończyły się dla wielu mieszkańców zwrotem nadpłaty. W tym roku jest inaczej.
Jak dużo muszą dopłacić mieszkańcy? – Od kilku do kilkuset złotych, w nielicznych przypadkach nawet do 2 tys. złotych – informuje Zielińska z SM „Czuby”. Tłumaczy, że tzw. sezon grzewczy był długi, bo wiosną ogrzewanie wyłączono dopiero pod koniec maja, a potem włączono już na początku września. Na dodatek cena energii cieplnej była podnoszona w zeszłym roku czterokrotnie. – Podwyżki cen energii cieplnej mogą nam towarzyszyć jeszcze przez wiele lat.
Spółdzielnia twierdzi, że może być zmuszona do zwiększenia pobieranych na bieżąco zaliczek na koszty ogrzewania, co miałoby uchronić mieszkańców przed dużymi niedopłatami w rozliczeniu rocznym. Obecnie zaliczki w SM „Czuby” są ustalane w oparciu o średnią z trzech ostatnich sezonów grzewczych, powiększoną o 20 proc.
Zdarzają się jednak szczęśliwcy, których nie martwią olbrzymie kwoty. Przynajmniej nie w tym roku.
– Dostałem niecałe 2 złote dopłaty, ale praktycznie nie odkręcałem kaloryferów. Mój blok jest tak ocieplony, że muszę czasem okno uchylać, jak grzeją rurki, które w pionie przechodzą przez mieszkania – mówi z uśmiechem pan Zbigniew, mieszkaniec ulicy Bursztynowej i dodaje – Nie wiedziałem, że u nas mieszkańcy dostali takie rachunki, ale słyszałem za to, że na Czechowie mają duże dopłaty.