Pięcioro parlamentarzystów z naszego regionu może jesienią złożyć mandaty poselskie i rozpocząć pracę w samorządzie. W nadchodzących wyborach samorządowych wystartują: Zofia Popiołek i Marek Poznański z Twojego Ruchu, Grzegorz Raniewicz (PO), Jarosław Żaczek (SP) i niezrzeszony Piotr Szeliga.
Trzech posłów zamierza walczyć o fotel burmistrza. Jarosław Żaczek z Solidarnej Polski o to stanowisko w Rykach będzie starał się po raz drugi. Cztery lata temu wygrał pierwszą turę, ale w drugiej lepszy okazał się Jerzy Gąska, którego poparli pozostali kandydaci.
- Przegrałem wtedy z koalicją wszystkich sił politycznych. Uważam, że sytuacja w Rykach przez te cztery lata pogorszyła się, ale ostatecznej oceny dokonają wyborcy - mówi.
Jarosław Żaczek jest posłem trzech kadencji. Za każdym razem o mandat ubiegał się jako kandydat PiS, ale w 2012 odszedł do tworzonej przez Zbigniewa Ziobro Solidarnej Polski. W tegorocznych wyborach do Parlamentu Europejskiego osiągnął w Rykach najlepszy wynik. Żaczek ma być kandydatem całego środowiska prawicowego i najprawdopodobniej wystartuje z komitetu Prawicowy Ruch Samorządowy.
O fotelu burmistrza Biłgoraja myśli natomiast Piotr Szeliga. Niezrzeszony poseł cztery lata temu został miejskim radnym, ale rok później zdobył mandat poselski z listy PiS. W 2012 roku przeszedł do Solidarnej Polski, jednak na początku tego roku został zawieszony w prawach członka partii, a następnie odszedł z ugrupowania Zbigniewa Ziobry. W nadchodzących wyborach wystartuje jako kandydat Komitetu Wyborczego Wyborców "Piotra Szeliga Razem dla Biłgoraja”.
Jedyna w tym zestawieniu kobieta powalczy natomiast o mandat radnej sejmiku województwa. Zofia Popiołek ma być "jedynką” listy Twojego Ruchu w okręgu lubelskim. Dlaczego zdecydowała się na start? - W myśl zasady "wszystkie ręce na pokład” - mówi nam. Na uwagę, że na zamianie Sejmu na sejmik straci finansowo, odpowiada: Nie szłam do polityki dla pieniędzy.
Zdaniem politologa prof. Andrzeja Podrazy z KUL, decyzje parlamentarzystów o udziale w wyborach samorządowych mają zazwyczaj dwa powody. I oba mają związek z przyszłorocznymi wyborami do Sejmu.
- Niektórzy mają świadomość, że mogą nie zostać wybrani na kolejną kadencję, dlatego próbują się asekurować - mówi prof. Podraza. - Z drugiej strony może to być chęć zaistnienia w świadomości społecznej. Może być tak, że poseł wcale nie chce być wybrany do samorządu, ale ma okazję do przypomnienia się wyborcom i przypomnienia swoich dokonań. A ludzie najczęściej stawiają krzyżyk przy nazwisku osoby, którą kojarzą - dodaje.