Mówili, że na jednym proteście nie skończą i dotrzymują słowa. W poniedziałek jadą do Warszawy, by wykrzyczeć przed siedzibą spółki Centralny Port Komunikacyjny swój gniew, żal i sprzeciw wobec inwestycji. Planowane linie szybkich kolei zniszczą nie tylko ich domy, ale też przyrodę.
W Warszawie na pewno będzie w poniedziałek Dariusz Grechuta z podzamojskiego Żdanowa. Jedna z projektowanych linii kolejowych, która miałaby łączyć lotnisko CPK z granicą z Ukrainą została zaplanowana na jego działce.
– Przecinałaby miejsce, gdzie jest moja firma, także to, gdzie stoi dom moich rodziców i mój nowy budowany. Planowałem się do niego wprowadzać w lipcu, ale jak w maju dowiedziałem się, co się święci, to wszystkie prace przerwałem –opowiada mężczyzna.
Mówi, że nie odda ani ojcowizny, ani swojego majątku. – Naprawdę zrobię co tylko będę mógł, ale nie oddam, nie pozwolę. Jak przyjadą do mnie, nie ręczę za siebie, poleje się krew – zapowiada Grechuta.
Takich jak on, wściekłych mieszkańców naszego regionu jest więcej.
– w samej gminie Zamość linie kolejowe planowane są w kilkunastu miejscowościach. Do Warszawy wybierają się w poniedziałek też mieszkańcy Izbicy, Krasnegostawu, Tomaszowa Lubelskiego i Bełżca. Przyjadą też ludzie z innych rejonów Polski. Będą nas tam tysiące. Nie da się nas nie zauważyć – mówi pan Dariusz.
Swoje dalsze działania przeciwko planom inwestycyjnym rządu protestujący z gminy Zamość zapowiadali już podczas swojej pierwszej pikiety zorganizowanej 10 czerwca. Miała być przygrywką do dalszej walki.
W środę grupa (przedstawiająca się jako Przedstawiciele Lokalnej Społeczności z gmin Zamość i Adamów) wystosowała pisma do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Lublinie oraz Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. W korespondencji wskazują, że szybkie koleje doprowadzą do degradacji środowiska. Piszą, że którykolwiek z czterech wariantów torów nie zostałby wybrany, pociągi będą jeździć przez siedliska zwierząt. Szczególnym zagrożeniem byłby dla przyrody tzw. wariant czerwony, który projektanci przewidzieli na obszarach chronionych programu Natura 2000, w Dolinie Górnej Łabuńki, czy Uroczyskach Lasów Adamowskich, ale też w otulinie Krasnobrodzkiego Parku Krajobrazowego.
„Ta nieprzemyślana inwestycja stwarza ryzyko spowodowania bezpowrotnych i druzgocących szkód w przyrodzie” – czytamy w zawiadomieniu podpisanym przez kilkadziesiąt osób, m.in. wszystkich sołtysów z gminy Zamość.
Jaki skutek przyniosą te pisma? Nie wiadomo. Pewne jest, że podobnych działań już podjęto kilka, a będzie ich więcej. Protesty rozsyłane były m.in. do parlamentarzystów, którzy w czwartek mieli wysłuchać pierwszego czytania projektu nowelizacji Ustawy o gospodarowaniu nieruchomościami. Na jej mocy wywłaszczani mieliby być w przyszłości właściciele działek pod linie kolejowe prowadzące do CPK.
– A po powrocie z Warszawy planujemy kolejne, głośne akcje. Żeby wszyscy dowiedzieli się, co rząd planuje nam tutaj zrobić – zapowiada Dariusz Grechuta.