Radni Sejmiku Województwa Lubelskiego przyjęli stanowisko w sprawie reparacji, odszkodowania i zadośćuczynienia z tytułu strat, jakie Polska i Polacy ponieśli z powodu bezprawnej napaści Niemiec na Polskę w 1939 r. oraz późniejszej okupacji niemieckiej. Za głosowało 17 radnych Prawa i Sprawiedliwości oraz jeden radny niezależny (Jacek Szczot). Pozostali radni, chociaż byli na sali głosu nie oddali, jedna radna była nieobecna.
Stanowisko w sprawie reparacji od Niemiec podzieliło radnych. Już na początku obrad Marek Kos, przewodniczący klubu PSL zawnioskował aby punkt dotyczący tej sprawy usunąć z porządku. – Nie jest to rolą i dążeniem Sejmiku, by takie stanowiska podejmować, wspierające rząd, który takie działania podjął – mówił Kos i pytał: Czy rząd zwrócił się do Sejmiku o takie wsparcie? Nie słyszałem, by jakikolwiek Sejmik takie stanowisko podejmował. Patrząc na zapisy, to jest taka prawda historyczna tamtych czasów, a nie ma nic na temat rzeczywistości. Co polski rząd zrobił, czy podjął rozmowy z rządem niemieckim? Jest to tylko wsparcie dla wsparcia – dodał.
Zdziwienia słowom Kosa nie ukrywał marszałek Jarosław Stawiarski (PiS) i przypomniał koledze z powiatu kraśnickiego, że za dwa miesiące będzie 80. rocznica pacyfikacji 6 wsi z tego powiatu i że takich wiosek spalonych przez Niemców było w całej Polsce od 800 do1000. – Upominamy się o pamięć i zadośćuczynienie. O rodziny, które cierpią, mają traumę – podkreślał marszałek.
Sławomir Sosnowski (PSL), były marszałek województwa wyraził z kolei opinię, że tego typu problem to temat dla wysoko postawionej dyplomacji. Pytał, czy nie wywołujemy tym społecznej nienawiści Niemców i Polaków. Czy to jest dziś najbardziej potrzebne dla rozwoju naszego regionu? Czy sprzyja współpracy polsko-niemieckiej? Sosnowski podkreślił, że dla naszego regionu są istotniejsze sprawy, które leżą w kompetencjach Sejmiku, związane choćby z sytuacją w rolnictwie.
– Jestem po dużym, negatywnym wrażeniem, że ten punkt dzisiaj się wprowadza - nie ukrywał oburzenia kolejny z ludowców Arkadiusz Bratkowski, były marszałek i członek zarządu województwa. Chcemy grać osobami, które w tamtym czasie oddały życie za Polskę, gdzie my dziś cierpimy – mówił i przypomniał, że podczas wojny Niemicy zastrzelili jego dziadka tuż przy domu, a ojciec został wywieziony na roboty do Rzeszy. - To pseudo działania pod publikę, wykorzystuje się tragedię. Rząd, który nic przez 8 lat w tym kierunku nie zrobił, skłócił nas z sąsiadami (…). Nie bawmy się w taką brudną politykę. To nie jest zadanie samorządu – zaapelował.
Adam Wasilewski, przewodniczący klubu Koalicji Obywatelskiej pytał, jaki sens ma głosowanie stanowiska wspierającego w działaniach rząd, który za chwilę, straci moc sprawczą. - Sprawy zagraniczne przejmie nowo utworzony rząd, zobaczymy jak generalnie prowadzić będzie tę sprawę. Moim zdaniem jest to działanie polityczne na rzecz zaostrzenia walki między partiami w kraju. Klub PO do tego ręki nie przyłoży – zapewnił.
Stanowisko, nad którym chwilę później zagłosowali radni odczytał Bartłomiej Bałaban, członek zarządu województwa. Poniżej jego pełna treść:
„Sejmik Województwa Lubelskiego wyraża poparcie dla starań Rządu Rzeczypospolitej Polskiej zmierzających do uzyskania reparacji, odszkodowania i zadośćuczynienia z tytułu strat, jakie Polska i Polacy ponieśli z powodu bezprawnej napaści Niemiec na Polskę w 1939 r. oraz późniejszej okupacji niemieckiej.
W ocenie Rządu Rzeczpospolitej Polskiej kwestia reparacji, odszkodowań i zadośćuczynienia z tytułu strat poniesionych przez Polskę i Polaków w wyniku II Wojny Światowej nie została dotychczas uregulowana umową międzynarodową pomiędzy Rzeczpospolitą Polską a Republiką Federalną Niemiec.
Parlamentarny Zespół ds. Oszacowania Wysokości Odszkodowań Należnych Polsce od Niemiec za Szkody Wyrządzone w trakcie II Wojny Światowej wraz z grupą zaproszonych ekspertów opracował „Raport o stratach poniesionych przez Polskę w wyniku agresji i okupacji niemieckiej w czasie II wojny światowej 1939-1945”, w którym oszacował i opisał te straty. Na jego podstawie przyjmuje się, że podczas II wojny światowej w wyniku ataku III Rzeszy Niemieckiej na Rzeczpospolitą Polską, Polska poniosła największe, w stosunku do całkowitej liczby ludności i majątku narodowego, straty osobowe i materialne ze wszystkich państw europejskich. Straty wojenne wynikały nie tylko z działań wojennych, ale przede wszystkim z niemieckiej polityki okupacyjnej, która polegała na celowej i zorganizowanej eksterminacji ludności na okupowanych terenach państwa polskiego, a także z intensywnej eksploatacji społeczeństwa polskiego, w formie przymusu pracy oraz celowego niszczenia mienia.
Na terenie województwa lubelskiego wśród ludności miast i terenów wiejskich od 1945 r. odbywało się katalogowanie poniesionych szkód wojennych. Opracowane na tej podstawie przez Biuro Odszkodowań Wojennych „Sprawozdanie w przedmiocie strat i szkód wojennych Polski w latach 1939-1945”, opublikowane w styczniu 1947 r., ukazało, że województwo lubelskie miało w skali całego kraju udział 3,2 % strat rzeczowych. Wówczas oszacowano je na około 17 miliardów ówczesnych dolarów, czyli na około 80 miliardów zł. Należy podkreślić, że były to tylko straty rzeczowe (materialne). Prace Biura Odszkodowań Wojennych dotyczyły również kategorii szkód niematerialnych, czyli osobowych oraz innych szkód, czyli pretensji.
Na terenie województwa lubelskiego wciąż szczególnie żywa jest pamięć o osobach pomordowanych i poszkodowanych na skutek bezpośrednich działań wojennych przeprowadzonych przez wojska niemieckie oraz inne wojska oraz bezpośrednich zarządzeń władz okupacyjnych, względnie czynów bezprawnych popełnionych przez funkcjonariuszy i żołnierzy niemieckich oraz innych osób podległych dowództwu niemieckiemu, a także czynów bezprawnych dokonanych przez obywateli niemieckich i osoby przynależne do narodu niemieckiego oraz wszelkich innych osób będących w służbie niemieckiej. Jak podaje IPN na terenie województwa lubelskiego władze okupacyjne podczas II Wojny Światowej zbudowały trzy spośród sześciu położonych na terenie Polski obozów zagłady. Na Majdanku koło Lublina oraz w Bełżcu i Sobiborze Niemcy wymordowali ponad pół miliona osób. Utworzenie obozów zagłady w Bełżcu i Sobiborze wiązało się bezpośrednio z akcją „Reinhardt”, w ramach której przeprowadzono zagładę Żydów z Generalnego Gubernatorstwa. Jak wynika z analizy, działania III Rzeszy, obok fizycznej likwidacji więźniów, obejmowały również wymiar ekonomiczny tej operacji. Olbrzymi dochód przyniósł STANOWISKO Sejmiku Województwa Lubelskiego z dnia … Niemcom wyzysk ludności w obozach pracy i rabunek mienia należącego do pomordowanych. Według końcowego raportu władz niemieckich wartość zysku z przeprowadzonej Akcji Reinhardt wyniosła 179 milionów marek po odliczeniu kosztów operacji wynoszących 12 milionów marek.
Województwo lubelskie było też terenem, z którego Niemcy przymusowo wysiedlali rdzenną ludność polską, w celu udostępnienia miejsca osadniczego na terenie Zamojszczyzny dla ludności etnicznie niemieckiej z innych krajów Europy. Wśród wysiedlonych ponad 100 tysięcy Polaków było ponad 30 tysięcy dzieci, które historia zapamiętała jako „Dzieci Zamojszczyzny”. Szacuje się, ze około kilkanaście tysięcy z tych dzieci wywieziono do Niemiec i przeznaczono do germanizacji. Pozostałe zostały zabite m.in. w obozach zagłady. Po wojnie do Polski powróciło jedynie około 800 dzieci.
Mając na uwadze ogrom zbrodni niemieckich wyrządzonych podczas II Wojny Światowej, nieludzkiego traktowania ludności żyjącej na terytorium Polski, Sejmik Województwa Lubelskiego popiera starania Rządu Rzeczypospolitej Polskiej o uzyskanie od prawnych następców III Rzeszy zadośćuczynienia za straty poniesione w wyniku ataku na Polskę w 1939 r. i późniejszej okupacji niemieckiej.”
Ostatecznie za przyjęciem stanowiska głosowało 17 radnych Prawa i Sprawiedliwości oraz radny niezależny Jacek Szczot, który w Sejmiku zastąpił Magdalenę Filipek-Sobczak (w ostatnich wyborach do Sejmu wywalczyła mandat poselski). 13 radnych Koalicji Obywatelskiej i PSL oraz dwie radne niezależne (Ewa Bieniek i Ewa Jaszczuk), chociaż byli na sali głosu nie oddali, jedna radna KO (Bożena Lisowska) była nieobecna.