Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.
Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)
Podczas środowej wizyty w Polsce Wołodymyr Zełenski nadał czterem polskim miastom tytuł „Miast Ratowników”. Tytuł to wyróżnienie za pomoc udzieloną uchodźcom po rozpoczęciu pełnoskalowej wojny w Ukrainie.
Już szkoli się ponad 80 osób. Na następną turę zgłosiło się kolejnych 60. Jednak miejsc jest zdecydowanie więcej. Z organizowanych w Zamościu zajęć z języka polskiego, także historii i informatyki może skorzystać ponad 200 uchodźców z Ukrainy.
Staszica 35 na Starym Mieście w Zamościu – to adres, pod którym funkcjonuje już jedyny w mieście czynny niemal cały tydzień punkt pomocowy dla uchodźców. By działał nadal, także potrzebna jest pomoc.
Zaczęło się od zamieszczonej na Facebooku prośby o przepis na tradycyjną ukraińską paschę, a skończyło niedzielnym wielkanocnym obiadem. Przy stole spotkały się uchodźczynie z Ukrainy i ich dzieci oraz Polacy, którzy dali im w naszym kraju schronienie.
Pisanki pomalowały flamastrami, babki sobie upiekły, chołodec uwarzyły, ugotowały jajka. Poświęcą to wszystko same, bo cerkwi w pobliżu nie ma. Ale mają od polskiego księdza wodę święconą. Ukrainki mieszkające w Wisłowcu niedaleko Zamościa szykują się do Wielkanocy.
Na stole zawsze stoją chusteczki. To znak, że w tym miejscu można się wypłakać i nikt tego nie będzie oceniał. Można swobodnie mówić o swoim strachu, można rozmawiać, można też po prostu milczeć. Ośrodek Interwencji Kryzysowej w Zamościu oferuje uchodźcom z Ukrainy pomoc psychologiczną. Jest coraz więcej osób, które się po nią zgłaszają.
Pierwsze dwa kontenery mieszkalne staną w podzamojskich Białobrzegach już w najbliższy piątek, do połowy maja kolejnych siedem zostanie zainstalowanych w Bondyrzu. Stowarzyszenie Pomocy Dzieciom Niepełnosprawnym „Krok za krokiem” z Zamościa przygotowuje niewielkie osiedla, których mieszkańcami będą uchodźcy z Ukrainy.
Wstać rano, umyć się, ubrać, obudzić dzieci, zjeść śniadanie, ugotować obiad. Tak od miesiąca wygląda każdy dzień ukraińskich kobiet, które schronienie znalazły w gminie Stary Zamość. Trochę inaczej było w czwartek. Bo Dwór Udrycze, który dał schronienie grupie uchodźczyń i dzieci, zorganizował imprezę: „Polsko-ukraińskie powitanie wiosny”.
Polską granicę przekroczyło już ponad 2 mln uchodźców z Ukrainy, w tym 2 tysiące osób z niepełnosprawnościami wraz ze swoimi rodzinami. Sporej części z nich pomogło stowarzyszenie z Zamościa. Chce pomagać nadal, zapewniając domy i opiekę, ale by to zrobić, samo potrzebuje pomocy.
Razem uciekły z Ukrainy, razem pokonały setki kilometrów przez Polskę, ale zdecydowały się rozstać. Ola Lebedenko została w Lublinie, by być wolontariuszką. Jej mama, siostry i kuzynki ruszyły w dalszą podróż, do Holandii.
Po ucieczce ze Lwowa, pobycie w Hrubieszowie i Lublinie, Ola Lebedenko znalazła bezpieczną przystań w pensjonacie „Stara Morawa. Zew natury”. Ale właśnie go opuszcza. Jedzie tam, gdzie będzie mogła pomagać.
„Witajcie sąsiedzi”, „Razem raźniej”, „Nie traćmy nadziei”, „Będzie dobrze”, „Razem damy radę” – niebiesko-żółte plakaty z prostymi, ale wymownymi grafikami oraz takimi hasłami już można tu i ówdzie zobaczyć w Zamościu. Ale będzie ich więcej, setki. Bo kampania społeczna adresowana do Ukraińców, ale również Polaków oficjalnie startuje w czwartek rano.
Kiedy Ola Lebedenko słyszy głośny dźwięk, drży, jest przerażona. Bo jej wszystko kojarzy się z wojną w ojczystej Ukrainie, z której musiała uciekać. Wie, że tak samo reagują ukraińskie dzieci. Ale te polskie, z którymi miała okazję się spotkać, są szczęśliwe, beztroskie. Uchodźczyni życzy im, by takimi pozostały.
Pierogi liczą na tysiące sztuk, a kopytka na dziesiątki kilogramów. Robili też kotlety, naleśniki, bigos, gotowali zupy, wekowali mięso w słoikach i piekli ciasta. Seniorzy z Krasnegostawu od trzech tygodniu regularnie przygotowują posiłki dla uchodźców. I nie mają zamiaru przestać.
Pierwsza taka wyprawa już się odbyła. Teraz czas na kolejną, w najbliższą niedzielę. Zamojskie Centrum Informacji Turystycznej i Historycznej zachęca uchodźców z Ukrainy, którzy zatrzymali się tutaj na dłużej, do zwiedzania miasta z przewodnikiem.
Pieniądze z budżetu państwa dla samorządów, które organizują pomoc dla uchodźców mają być, ale póki co mało kto do końca nie wie, jakie będą to kwoty. Mimo to miasta i gminy działają. Niektóre uruchomiły specjalne konta do wpłat, inne zastanawiają się nad likwidacją miejsc noclegowych, niektóre już to robią.
Ola Lebedenko znalazła spokojną przystań po ucieczce z Ukrainy. Dziś w swoim pamiętniku pisze o kobiecie, która jej i jej rodzinie zapewniła bezpieczny dom. Historia właścicielki pensjonatu Stara Morawa – Zew Natury jest również bardzo ciekawa.
Ze Lwowa przez Hrubieszów, później Lublin i Wrocław aż do położonego w górach pensjonatu. Tak wygląda podróż Oli Lebedenko, Ukrainki, która w swoim pamiętniku dzieli się z naszymi czytelnikami swoimi doświadczeniami z ucieczki przed wojną. Oto kolejny odcinek tej opowieści.
Darmowy bilet na pociąg, ale przypadkowe miejsca w wagonie, z dala od bliskich. Krótka rozmowa z mężem, który został na Ukrainie. Ola Lebedenko opisuje kolejny etap swojej podróży po Polsce, podróży w nieznane.
Nie ma w gminie Zamość sołectwa, które nie włączyłoby się w akcję zbiórki darów dla uchodźców. Wszystko, co dotąd zebrano, jest teraz magazynowane w jednym miejscu. Ale nie na długo. Do siedziby OSP w Mokrem mogą zgłaszać się wszyscy mieszkańcy, którzy w swoich domach przyjęli ukraińskie rodziny. Dary są tam wydawane bez zbędnych formalności.
Ja tylko chciałam pomóc, a zostałam potraktowana tak, że szkoda słów. Pracownice GOPS z policją przyjechały do mojego domu, aby zabrać kobiety i dzieci z Ukrainy, którym dałam schronienie – mówi mieszkanka Starego Zamościa. W opiece społecznej zapewniono nas, że interwencja odbyła się na wyraźną prośbę uchodźczyń.
Kolejna kartka z pamiętnika, jaki pisze i którym dzieli się z nami Ola Lebedenko. Uciekła przed wojną do Polski. Jest już we Wrocławiu, ale wciąż wraca do chwil i uczuć, jakie towarzyszyły jej podczas pobytu w punkcie recepcyjnym w Hrubieszowie.
– Nigdy z moich ust nie padło stwierdzenie, że Lublin przyjmie uchodźców. Takie decyzje należą wyłącznie do rządu polskiego – podkreśla Krzysztof Żuk, prezydent miasta w reakcji na dzisiejsze komentarze polityków PiS oraz Kukiz ’15.
Kilkaset osób wzięło udział w proteście przeciwko polityce imigracyjnej Unii Europejskiej organizowanym przez Młodzież Wszechpolską i Obóz Narodowo-Radykalny. Po drugiej stronie ulicy zebrała się grupka kontrmanifestantów.
Kolejowe przejście graniczne w Terespolu. Tu spływa 95 proc. wniosków o nadanie statusu uchodźcy. Przyjeżdżają zwykle porannym pociągiem z Brześcia. Bez dużego bagażu, ale za to z wielką nadzieją na \"lepsze życie”. – Mąż był prześladowany, dlatego uciekliśmy z Czeczeni – tak jak Zarema mówi większość cudzoziemców z Kaukazu. W rękach tuli najmłodszego syna. Piątce swoich dzieci powiedziała, że \"jadą daleko, do Europy, tej prawdziwej”.