Z protestu w Warszawie wrócili pełni nadziei. Urzędnicy zapewniają, że nie zabraknie pieniędzy dla rolników, którzy w wyniku afrykańskiego pomoru świń (ASF) stracili swoje świnie
Wiele wskazuje na to, że rolnicy, którzy w piątek pojechali do warszawy protestować przed siedzibą PiS, wywalczyli co chcieli. Taką nadzieję ma Marek Sulima, radny powiatu bialskiego (PSL) i rolnik z Zasiadek.
– Manifestacja trwała kilka godzin, złożyliśmy nasze postulaty – relacjonuje. – A kiedy wracaliśmy, ks. kan. Stanisław Chodźko, diecezjalny duszpasterz rolników, dostał informację od ministra rolnictwa Krzysztofa Jurgiela, że ruszą wypłaty rekompensat dla rolników, którym zlikwidowano stada.
To główny postulat komitetu protestacyjnego, w którym udziela się ks. Chodźko.
– Żądamy bezwzględnego wypłacenia odszkodowań wszystkim rolnikom, którzy ponieśli z tytułu ASF jakiekolwiek straty. A potem róbcie, co chcecie. Chcecie stawiać płot? To stawiajcie. Tyle, że to dwa lata za późno – tłumaczył posłom duchowny na ostatnim posiedzeniu sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
Wcześniej krytykował rządzących na spotkaniu w Białej Podlaskiej. Wówczas przedstawiciel Ministerstwa Środowiska stwierdził, że straty rolników są mniejsze, niż twierdzą. Taką ocenę wyrobił sobie na podstawie tego, co… zobaczył z okien pociągu.
W powiecie bialskim blisko tysiąc gospodarstw złożyło już oświadczenia o rezygnacji z hodowli świń.
– Od lipca nie mamy dochodów. We wrześniu wybito u nas 92 sztuki świń. Dostaliśmy tylko jednorazowe odszkodowanie 22 tys. zł. – mówi Ewa Biernacka, sołtys wsi Rudniki w gm. Międzyrzec Podlaski. – Oczekujemy wsparcia od rządu, bo żyjemy z dnia na dzień.
Marek Sulima ma nadzieję, że wypłata odszkodowań rzeczywiście ruszy. – Trzeba już rozmawiać o powrocie do produkcji trzody chlewnej na naszym terenie. Bo w niektórych wioskach powybijano wszystkie świnie – przypomina.
Przedstawiciele partii rządzącej zapewniają, że nie szczędzą środków na walkę z ASF. Na wczorajszej konferencji prasowej wojewoda lubelski Przemysław Czarnek podkreślał, że na pomoc poszkodowanym hodowcom idą dziesiątki milionów złotych.
– Wśród rolników wiedza na temat możliwości wsparcia jest niewielka. Za to bardzo dużo jest dezinformacji – mówi Czarnek. – Nie należy posiłkować się wyłącznie wiedzą, która krąży od zagrody do zagrody, że „się nie opłaca”.
Od 2016 roku lubelski oddział ARiMR na usuwanie skutków ASF przekazał blisko 18 mln zł. Najwięcej, bo 9,5 mln zł trafiło do rolników z powiatu bialskiego.
Potrzeby są jednak większe. Do tej pory hodowcy złożyli 1660 wniosków o pomoc, na łączną kwotę blisko 69 mln zł.
– Te pieniądze będą wypłacone – zapewnia Krzysztof Gałaszkiewicz, dyrektor lubelskiego oddziału ARiMR. – Nabory trwają, będą też nowe. Wnioski są nadal przyjmowane.
Informacje na temat możliwego wsparcia można uzyskać pod bezpłatnym numerem infolinii 800 380 084 oraz w powiatowych biurach ARiMR. 17 kwietnia zaplanowano tam dni otwarte.
O co wnioskują rolnicy?
Dużym zainteresowaniem cieszą się nieoprocentowane pożyczki, które w zależności od wielkości hodowli mogą wynieść od 50 tys. zł do 1 mln zł. Wystąpiło o nie 225 rolników, którzy łącznie wnioskowali o ponad 46 mln zł.
Blisko 750 hodowców ubiegało się o rekompensaty (ponad 2 mln zł) za rezygnację z utrzymywania świń. Nie było natomiast zainteresowania premiami na rozpoczęcie działalności pozarolniczej.
Rolnicy występowali też o środki na sfinansowanie ogrodzenia chlewni czy utworzenia bądź poprawienia niecek dezynfekcyjnych. Na ten cel 136 z nich otrzymało 8,2 mln zł.
Z kolei 250 wniosków dotyczy wypłacenia ponad 7 mln zł na wyrównanie strat związanych ze sprzedażą świń po niższych cenach od rynkowych.