Bluszcz pnący się przy wejściu do sklepu jubilerskiego na Narutowicza 21 podoba się przechodniom. To zimozielona hedera helix, wolno rosnące pnącze o samoczepnych pędach. Po tej stronie ulicy brakuje zieleni, więc jej widok w tak nietypowym miejscu zwraca uwagę i budzi ciekawość. O pnączu opowiada właścicielka sklepu Jolanta Jajszczyk.
Jak to się stało, że postanowiła pani zasadzić tutaj bluszcz?
– Bluszcz rośnie tutaj już siedem lat. Zaczęło się od tego, że wynajmując tutaj lokal, już od ponad dwudziestu lat, nie mogłam się doprosić o remont rynny. Rynna jest brzydka, obskurna, a kamienica ma wielu właścicieli i nie można się było w tej kwestii porozumieć. Czekałam, ale w końcu zdecydowałam się kupić donicę, posadziłam w niej bluszcz, który wzięłam ze swojego ogródka.
Jest zimozielony, więc doszłam do wniosku, że będzie tu ładnie rósł. Na początku założyłam siatkę, żeby go umocować, potem poprzypinałam go troszkę, żeby miał dobry start i już dalej zaczął żyć własnym życiem. Oczywiście, dbam o niego, podlewam, nawożę, pilnuję, sprzątam śmieci. Niestety, zwłaszcza po weekendowych wyjściach, lądują tutaj butelki i inne śmieci, ale daję sobie z tym radę.
Ktoś panią zainspirował czy był to pani pomysł?
– To w stu procentach mój pomysł. Doszłam do wniosku, że ładnie będzie wyglądał, zakryje rynnę, nie będzie przeszkadzał nikomu. Rośnie przy samej ścianie, nie wychodzi na chodnik, więc uznałam, że będzie tutaj pasował jak ulał.
Spotyka się pani z jakimiś reakcjami przechodniów?
– Tak, wszyscy mówią, że to jest ładne, że jest to charakterystyczny punkt na ulicy Narutowicza. Tutaj jest taki pusty plac, tylko na początku i na końcu ulicy, przy banku, jest kilka drzew, dlatego bluszcz jest widoczny z daleka. Kiedy ktoś chce iść do najlepszego jubilera, to właśnie tam, gdzie rośnie bluszcz. Tak klientki przekazują sobie informacje o nas pocztą pantoflową.
A jak reagują mieszkańcy kamienicy, na której rośnie bluszcz?
– Są, ale tylko i wyłącznie pozytywne, nie ma żadnych problemów. Na początku było trochę problemów po weekendach, kiedy bluszcz już zaczął ładnie rosnąć, to ludzie zaczęli kraść szczepki i do dzisiaj widać, że ktoś sobie uciął kawałek, ale bluszcz dobrze sobie radzi, już teraz jest wszystko w porządku.
Jak dba pani o bluszcz? Czy jest to wymagająca roślina?
– Bluszcz nie jest wymagający, w ogóle. Pierwszej zimy po zasadzeniu okryłam go włókniną, bo był jeszcze młody. W tej chwili go już nie okrywam, nie przeszkadzają mu nawet straszne mrozy. Teraz zostało wycięte jedno chore drzewo, które rosło nieopodal i rzucało na niego cień. Widać, że ostatnie upały trochę go przypaliły, ale mimo wszystko, daje sobie radę, rośnie ku zadowoleniu wszystkich. Zakrywa już nawet szyld, ale wcale mi to nie przeszkadza.
Co zrobi pani z tą rośliną w przyszłości? Czy ona nadal tutaj będzie?
– Zostawię ją na pewno, nawet jakbym się wyprowadzała, bo nie ma szansy, żeby ją bez żadnych zniszczeń usunąć z tej ściany. Mam nadzieję, że ktoś tu zadba o nią. Ma małą donicę, jest łatwa w utrzymaniu. Teraz ją nawożę, tak, jak powinno się nawozić wszystkie rośliny. Wyciąga wilgoć z elewacji i nie szkodzi niczemu. Powiem nawet, że „zszywa” te spadające tynki z sąsiedniego balkonu, jest bezpieczniej dla przechodniów. Nie szkodzi, na pewno pomaga i na pewno tu zostanie, tylko żeby ktoś o nią dbał.
Niektórzy twierdzą, że bluszcze niszczą elewację, sprzyjają pojawianiu się wilgoci, pleśni czy owadów. Zgadza się pani z takimi opiniami?
– Zdarzają się mszyce, ale kiedy się pojawiają, to można zastosować oprysk ekologiczny. Natomiast wilgoci ani żadnej pleśni nie ma. Nawet widać, że bluszcz wyciąga wilgoć tymi drobnymi korzonkami, którymi przytwierdza się do ściany. Uważam, że tutaj, gdzie bluszcz pnie się w górę, nie ma żadnych problemów z owadami. To jest bzdura wymyślona przez ludzi, którzy chyba nie mają pojęcia o tym, jak takie rośliny się zachowują. Bluszcz nie uszkadza elewacji, delikatnie się wczepia, zresztą jest to chropowata elewacja, na pewno jej to nie szkodzi. Bluszcz zapewnia i chłód, i tlen, a tutaj, w mieście, w czasie upałów, jest to bardzo potrzebne. Drzewa nie mogłam tu posadzić, bo by rozsadziło chodnik, więc bluszcz jest tutaj najfajniejszą rzeczą. Ważne, że skoro zwrócił szerszą uwagę mieszkańców, to dlatego, że się spodobał.
Wywiad zrealizowany w ramach praktyk studenckich (120 h, czerwiec-październik 2022) na II roku Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej (Wydział Nauk Społecznych KUL) w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” pod kierunkiem Marcina Skrzypka w ramach III edycji plebiscytu Skarby Kultury Przestrzeni pt. „Pnącza w krajobrazie Lublina”.
W plebiscycie bluszcz na Narutowicza 21 został jednogłośnie wybrany Skarbem Kultury Przestrzeni 2022 przez sześcioosobowe jury.