Zagadka zaginięcia Piotra S. z Tyszowiec pozostanie nierozwiązana. To na pewno nie jego kości znaleziono miesiąc temu w studzience ściekowej. Co więcej, wbrew początkowym założeniom, to w ogóle nie były ludzkie szczątki.
Odkrycia, o którym pisaliśmy na początku lipca dokonano podczas remontu biblioteki w Tyszowcach. Wiadomość o znalezisku lotem błyskawicy obiegła Tyszowce. Z ust do ust przekazywano, że to mogą być szczątki Piotra S., mężczyzny, który przepadł bez wieści jeszcze w 2003 roku.
W Prokuraturze Rejonowej w Tomaszowie Lubelskim dowiedzieliśmy się wówczas, że na kości w kanale przy bibliotece rzeczywiście natrafiono. Była tam m.in. czaszka psa, ale też kości długie. Podczas wstępnych oględzin uznano, że mogły należeć do człowieka.
W sprawie wszęto postępowanie. Już wiadomo jak się zakończy. – Zostana wydana decyzja o umorzeniu. Bo badania wykazały, że to z pewnością w ogóle nie były kości ludzkie, a wyłącznie zwierzęce – informuje Artur Hypiak, zastępca prokratora rejonowego w Tomaszowie Lubelskim.
To oznacza, że sprawa nagłego zniknięcia Piotra S z Tyszowiec nadal pozostanie nierozwiązana. Mężczyzna nie jest już obecnie uznawany za osobę zaginioną. Bo w ponad 10 lat po tym, jak przepadł, rodzina wystąpiła do sądu z wnioskiem o uznanie go za osobę zmarłą.