Lublin z węzłem przesiadkowym kolei próżniowej, Carnaval Sztukmistrzów transmitowany na cały świat oraz uczelnie świętujące sukcesy. Kiedy? W roku 2050. Taka wizja znalazła się w zamówionym przez Ratusz scenariuszu rozwoju Lublina. Jednym z czterech takich scenariuszy. Pozostałe nie są już tak optymistyczne.
Cztery wizje przyszłości przygotowała Pracownia Miejska z Konina. Samorząd Lublina zapłacił jej za to 140 tys. zł. W zamian dostał coś, co fachowo nazywa się „foresight”.
– Foresight jest pięknym miksem między wyobraźnią a cyferkami – mówi Justyna Król, szefowa Pracowni Miejskiej, która przez rok tworzyła możliwe scenariusze rozwoju Lublina do roku 2050. – Rozpoczęliśmy od identyfikowania bardzo długiej listy czynników, trendów, elementów, które będą wpływały na rozwój miasta – opowiada Król. Drugim etapem były rozmowy z mieszkańcami. – Pytaliśmy ich, z czym kojarzy im się Lublin przyszłości.
Tak powstały cztery obrazy miasta. Dwa z nich są skrajne od siebie odmienne, bo jeden przedstawia Lublin rozkwitający dzięki nowoczesnej technice, a drugi pustoszejące miasto bez perspektyw. Pomiędzy tymi wizjami są jeszcze dwie umiarkowane.
Zamówione przez miasto scenariusze mają być wykorzystane do tworzenia oficjalnej strategii rozwoju Lublina.
Co znalazło się w tych wizjach? Spróbowaliśmy je streścić.
1: Miasto elektroniki
W pełnym sztucznej inteligencji Lublinie powstaje węzeł przesiadkowy kolei próżniowej, Ursus jest gigantem motoryzacji, a Carnaval Sztukmistrzów można w czasie rzeczywistym wirtualnie przenosić na dowolną ulicę na całym świecie. Nie kopcą kominy, są strefy bez samochodów, większość mieszkańców jeździ komunikacją miejską. Zieleń ma się świetnie, bo nowoczesne urządzenia same dawkują wodę i składniki odżywcze, pełno jest ogrodów, łąk, oczek wodnych i donic z zielenią, także jadalną. Uczelnie stworzyły internetowe kursy dla studentów ze Wschodu. Okazało się to przebojem.
2: Miasto seniorów
Lublin skurczył się o 100 tys. mieszkańców i mocno postarzał. Kobiety rodzą coraz później, a 40-letnie mamy to standard. Miasto zainwestowało w zdalny, elektroniczny system monitorowania stanu zdrowia seniorów, dzięki czemu pomoc dociera na czas, a ludzie żyją dłużej. Brakuje jednak osób do opieki nad osobami starszymi. Przyjezdnych studentów jest mało, bo miasto zamknęło się na obcych, a „incydenty na tle narodowościowym” osłabiły turystykę, wiele hoteli i restauracji. Lublin podzielił się na getta biedy oraz elitarne dzielnice, do których się ucieka.
3: Miasto na chwilę
Lublin sięgający już obwodnicy wciąż ma ponad 300 tys. mieszkańców, głównie za sprawą osób przyjeżdżających na kilka miesięcy lub lat. Nie brak turystów, ani studentów, którzy tuż po studiach wyjeżdżają, a podróże ułatwia budowa superszybkiej kolei próżniowej i rozwój lotniska. Wyznawcy innych religii dążą do tworzenia własnych miejsc kultu, co budzi sprzeciw części mieszkańców i ich obawy o zachowanie polskości. Miasto przegapiło kilka szans na przejście na odnawialne źródła energii, więc sposobem na czystsze powietrze stał się rozwój terenów zieleni.
4: Miasto tubylców
Lublin ma 250 tys. mieszkańców tkwiących od lat „we własnym sosie”. Nie ufają obcym, którzy padają ofiarą agresji. Nie ufają też technologiom, bo kiedyś tak roiły się od fałszywych informacji, że wierzy się tylko w to, co oficjalne. Nie kusi to biznesu, grzęźniemy w roli podwykonawców, a praca „na słuchawce” to dla wielu szczyt kariery w mieście. Odżywa rzemiosło i rękodzieło. Przyjezdnych studentów brak, wykładowcy dojeżdżają do pracy w Warszawie, podupadła turystyka, wieczorami ulice pustoszeją, przybywa pustych budynków, kuleje komunikacja miejska, królują taksówki.
>>>